Pewien człowiek od dawna nosił w sobie ciężar przygnębienia i trudności codziennego życia. Pewnego dnia, nie wytrzymując już dłużej, zwrócił się do znanego mistrza duchowego:
— Mistrzu, nie mogę tego znieść. Życie stało się dla mnie nie do zniesienia.
Mistrz uśmiechnął się łagodnie i sięgnął po garść popiołu, który spoczywał obok. Wrzucił go do szklanki z krystalicznie czystą wodą stojącą przed sobą. Woda natychmiast zmieniła się w mętną, brudną ciecz.
— To są twoje cierpienia — powiedział mistrz.
Następnie wylał zabrudzoną wodę i ponownie wziął garść popiołu. Tym razem wrzucił go do bezkresnego morza rozciągającego się za nimi. Popiół natychmiast rozproszył się, a woda pozostała tak samo czysta, jak przedtem.
— Widzisz — powiedział mistrz — codziennie masz wybór. Możesz być szklanką wody, w której problemy kumulują się i zatruwają jej przejrzystość, albo możesz być morzem, które pochłania trudy i pozwala im rozpłynąć się bez pozostawiania śladu.
....to szczera prawda
OdpowiedzUsuńByć szklanką wody, czy morzem...
OdpowiedzUsuńWiadomo że morzem
Usuń