Opowiadali o tym z emocjami, z ulgą, że już są w domu. I choć miałam ochotę wtrącić swoją historię - że też miałam ostatnio przygodę z samochodem i byłam w równie trudnej sytuacji - coś mnie powstrzymało. I dobrze.
Usłyszałam wtedy coś, co zapadło mi w pamięć:
„Dziękuję ci, że po prostu mnie wysłuchałaś.”
Nie musiałam nic mówić. Nie musiałam dawać rad, opowiadać o sobie. Wystarczyło być. Po prostu być.
Zaczęłam wtedy inaczej patrzeć na rozmowy. Ile razy zdarzyło się Wam mówić o czymś trudnym, a ktoś natychmiast wtrącał: „Oj, u mnie było jeszcze gorzej”? Albo od razu zaczynał opowiadać o sobie, przekierowując całą uwagę? A Ty siedzisz i zastanawiasz się, czy w ogóle ktoś naprawdę cię słucha?
To nie znaczy, że ludzie są źli. Często próbujemy pocieszyć, pokazując, że „nie jesteś sam”. Ale czasami to nie działa. Bo każdy z nas ma swoją historię, swój ból, swoje okoliczności.
Empatia to nie tylko słowo. To umiejętność słuchania bez oceniania. Bez przerywania. Bez doradzania, chyba że ktoś o to poprosi. To obecność, cicha i wspierająca.
Dziś staram się tego uczyć. Gdy ktoś mi się zwierza, powstrzymuję się od „a u mnie było...”. Słucham. Patrzę. Staram się poczuć to, co ta osoba przeżywa. I coraz częściej widzę, jak bardzo ludzie tego potrzebują.
Nie zawsze potrzebujemy odpowiedzi. Czasem wystarczy jedno pytanie:
„Chcesz o tym porozmawiać?”
I po prostu... być obok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz