Po chwili, w ciszy tego spokojnego miejsca, syn spojrzał na mnie z powagą i zapytał:
– Mamo, jak można zatrzymać przyjaciela, kiedy już uda się go zdobyć?
Uśmiechnęłam się lekko i przystanęłam, patrząc na jego młodą, ciekawą twarz. Wzięłam dwie garści piasku z plaży i uniosłam je przed nim.
– Zobacz – powiedziałam łagodnie – jedną dłoń mocno zaciskam. Piasek zaczyna uciekać, prawda? Im bardziej ściskam, tym szybciej go tracę.
Przyjrzał się dokładnie i potwierdził:
– Tak, piasek przesypuje się przez palce.
– A teraz spójrz na tę drugą rękę – powiedziałam, otwierając ją szeroko i pozwalając piaskowi spokojnie spocząć. – Tu wszystko zostaje na miejscu, bo nie próbuję tego zatrzymać na siłę, tylko pozwalam mu być.
Jego oczy rozjaśniły się, a w głosie usłyszałam zrozumienie:
– Teraz wiem, mamo. Prawdziwe przyjaźnie nie muszą być więzione.
Przytuliłam go wtedy mocno, czując, jak ciepło jego małych ramion rozlewa się w moim sercu.
– Dokładnie – odpowiedziałam cicho. – Przyjaźń to przestrzeń, zaufanie i szacunek. Kiedy dajesz komuś wolność, pozwalasz mu zostać z tobą na zawsze.
Wspólnie staliśmy jeszcze chwilę, wsłuchując się w szum fal i ciepło tego prostego, ale ważnego odkrycia, które właśnie dzieliłam z moim synem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz