Ale czy naprawdę muszę?
Z biegiem lat zrozumiałam, że ta nieustanna potrzeba udowadniania swojej wartości nie prowadzi do szczęścia. Wręcz przeciwnie - prowadzi do wypalenia, frustracji i poczucia, że nigdy nie jestem wystarczająco dobra.
Ale to, czego nie widać na pierwszy rzut oka, to jak ta potrzeba „bycia najlepszą” przejawia się w codziennym życiu. W domu. W codziennych obowiązkach.
Znam to dobrze - dopóki wszystko nie jest idealnie zrobione, nie mogę usiąść. Niezależnie, czy chodzi o posprzątanie, ugotowanie, czy inne domowe obowiązki. Wychowałam się w domu, gdzie nigdy nie było „dostatecznie dobrze”. Moi rodzice mieli zawsze w głowie „można to zrobić lepiej”, „zawsze coś się znajdzie do poprawienia”. To było takie... chore podejście, które zaszczepiło we mnie przekonanie, że moja wartość zależy od tego, czy wszystko wykonam perfekcyjnie. I że nie mam prawa odpoczywać, dopóki nie skończę.
I właśnie dlatego rady typu „poleż i odpocznij” nie działają. Bo my, wychowani w tamtych czasach, mamy wdrukowane, że nie wolno nam było leżeć. Że odpoczynek to lenistwo i strata czasu. Zawsze było „coś do zrobienia”, zawsze coś, co trzeba poprawić, udowodnić, zasłużyć. To bardzo ciężki ciężar, który powinien być traktowany poważnie, wręcz - że wymaga leczenia, bo tak głęboko się zakorzenił.
Psychologowie zwracają uwagę, że taki perfekcjonizm i potrzeba ciągłego udowadniania siebie może prowadzić do chronicznego stresu i wypalenia. Wiele osób z pokolenia lat 80. i 90. zmaga się z tym, że nie umie odpoczywać, a odpoczynek nie kojarzy im się z prawdziwym relaksem, ale z poczuciem winy.
Jak z tym walczyć? Oto kilka podpowiedzi, które pojawiają się w poradach specjalistów i z którymi dzielą się inni, którzy przeszli tę drogę:
Zacznij od małych kroków - pozwól sobie na krótkie chwile bezproduktywności, nawet jeśli coś nie jest „do końca” zrobione. Nauka odpoczynku to proces.
Przełam schematy myślowe - próbuj świadomie zauważać, kiedy pojawia się w Tobie „muszę to skończyć” i zadawaj sobie pytanie, czy naprawdę jest to konieczne od razu i czy nie robisz tego z powodu wewnętrznego przymusu.
Wprowadź rytuały samoakceptacji np. codzienna chwila wdzięczności za to, co już zrobiłaś, bez oceniania i porównywania się.
Znajdź wsparcie - rozmawiaj z innymi, którzy mają podobne doświadczenia. To pomaga oswoić poczucie izolacji i poczucie, że „inni to też mają”.
Jeśli trzeba, szukaj pomocy specjalisty - terapia poznawczo-behawioralna może bardzo pomóc w przepracowaniu tych sztywnych przekonań i nawyków.
Pamiętaj - nie musisz już nic nikomu udowadniać. Możesz zacząć od akceptacji siebie taką, jaka jesteś. I to jest pierwszy krok do prawdziwego spokoju.
Pytanie do Ciebie:
Czy zdarza Ci się, że dopóki coś nie jest idealne, nie możesz się zatrzymać? Jak sobie z tym radzisz? Podziel się, jeśli chcesz.
Podsumowanie:
Wielu z nas nosi w sobie przekonanie, że musi ciągle udowadniać swoją wartość - w pracy, w domu, w relacjach. To wymuszanie perfekcji często ma swoje korzenie w dzieciństwie i wpływa na każdy aspekt życia, również na codzienne obowiązki domowe. Psychologowie potwierdzają, że taki sposób myślenia jest nie tylko męczący, ale i szkodliwy dla zdrowia psychicznego. Kluczem jest nauka akceptacji, łagodzenie wewnętrznego krytyka i stopniowe pozwalanie sobie na odpoczynek, nawet jeśli wszystko nie jest „do końca” zrobione.
Zostaw komentarz, jeśli masz chwilę - lubię te małe rozmowy pod wpisami. Możesz też kliknąć „Obserwuj” w bocznym pasku, aby być na bieżąco. A kawę zawsze można postawić tutaj:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz