A może nie chcesz już tego rozkładać na części. Może po prostu próbujesz przetrwać. Każdą godzinę. Bez jego głosu. Bez tej wiadomości. Bez tej obecności, do której byłaś przyzwyczajona. Nawet jeśli nie było idealnie - było znane. I dawało Ci coś. A teraz nie ma nic. Jest pusto.
Znasz to uczucie, kiedy człowiek się budzi i przez ułamek sekundy nie pamięta, że boli? A potem przychodzi to uderzenie w brzuch. To coś, co ściska gardło. Co sprawia, że robisz wszystko automatycznie, jakby w zwolnionym tempie.
I ten moment, kiedy boisz się, że to już nigdy nie minie. Że to zostanie z Tobą na zawsze.
Rozumiem Cię. Nie dlatego, że wiem wszystko. Ale dlatego, że byłam w tym miejscu. I że rozmawiam z ludźmi, którzy też tam byli. Bo kiedy bolało mnie - też szukałam. Historii. Słów. Kogoś, kto by powiedział: „Ja też tak miałam. I przeszło”.
Znalazłam wtedy różne wpisy. Ludzi, którzy mówili: ,,Nie odeszłam od nikogo. To ja zostałam. Z całym tym ciężarem, który nagle trzeba unieść samemu. Z pytaniami, które budzą się razem ze mną i zasypiają jeszcze długo po mnie. Z niepokojem, który osiada w sercu jak popiół po wielkim pożarze".
I wiesz co najgorsze? Że kiedy ktoś odchodzi - nieważne, czy cicho i po cichu, czy z hukiem i awanturą - Ty zostajesz z jego ciszą. I w tej ciszy krzyczą Twoje myśli:
„Dlaczego?”
„W czym byłam gorsza?”
„Czemu mnie nie wybrał?”
„Czy wszystko to, co było - naprawdę nic nie znaczyło?”
To są pytania, które nie mają szybkich odpowiedzi. Ale nie jesteś w nich sama. Przeszukałam internet, fora, grupy wsparcia, blogi… Bo ja też kiedyś siedziałam z tym wszystkim i nie wiedziałam, gdzie uciec przed własną głową. I znalazłam ludzi, którzy też to przeszli. Zobacz, może ich słowa przyniosą Ci choć odrobinę ulgi:
„Czułam się, jakby ktoś wyrwał mi pół życia i zostawił z pustką, którą nie wiadomo czym wypełnić. Ale z czasem zrozumiałam, że to życie wraca - kawałek po kawałku.”
„Najgorsze było to, że cały świat toczył się dalej, jakby nic się nie stało. A mi zatrzymało się wszystko.”
„Przestałam jeść, spać, myśleć normalnie. Ale codziennie zmuszałam się do umycia twarzy i wyjścia z domu. I to był początek mojego powrotu.”
„Oglądałam zdjęcia, wspomnienia, wszystko rozdzierało mnie na kawałki. Aż w końcu któregoś dnia spojrzałam na nas i pomyślałam: to już nie jestem ja. I przestałam patrzeć wstecz.”
I wiesz, czego jeszcze się dowiedziałam?
Że nie warto radzić się ludzi, którzy przez to nie przeszli. Ci, którzy mają cudowne związki, dobre rady sypią jak z rękawa: „Zajmij się czymś”, „On nie był Ciebie wart”, „Jeszcze spotkasz kogoś lepszego”. Ale to nie koi. Nie pomaga.
Dlatego jeśli masz w swoim otoczeniu kogoś, kto wie, co to znaczy leżeć w łóżku przez trzy dni i nie mieć siły nawet włączyć światła - zapytaj właśnie tę osobę. Albo poszukaj w internecie. Tam są serca, które też to przeżyły. Tam są dłonie, które wiedzą, jak boli samotność po odejściu.
A jeśli pytasz: „Jak to przeżyć?”, to nie ma jednej recepty. Ale są małe rzeczy, które trochę pomagają. Krok po kroku.
Możesz spróbować:
poukładać puzzle - nie tylko w rękach, ale też w głowie,
kolorować malowanki - nie muszą być dla dzieci. Te dla dorosłych uspokajają nerwy i pomagają skupić się choć na chwilę na czymś innym,
słuchać audiobooków - bo kiedy ktoś mówi do Ciebie spokojnym głosem, Twój wewnętrzny chaos też zaczyna cichnąć,
zrobić porządki - nie takie zwykłe. Porządki po nim. Spakować wszystko, co Cię rani, do pudeł. Oddać. Wyrzucić. Albo tylko schować - jeśli to jeszcze nie ten moment. Usłysz siebie. Twój czas nadejdzie.
I pamiętaj - to nie jest Twoja wina. Miłość się czasem kończy. Czasem ktoś nie potrafi kochać tak, jak byśmy chcieli. Czasem ktoś odchodzi, bo sam nie umie być sobą. Ale to nie znaczy, że Ty jesteś niewystarczająca. Nie musisz być lepsza. Jesteś dobra taka, jaka jesteś.
To nie Ty zawiodłaś. Zawiodło to, co między Wami przestało rosnąć. Ale Ty możesz wzrosnąć jeszcze wyżej - choć dziś w to nie wierzysz.
To nie minie jutro. Ale minie. I kiedyś przypomnisz sobie ten dzień i pomyślisz:
„Boże, jak ja to przetrwałam?”
A potem się uśmiechniesz.
Twoja obecność tutaj wiele dla mnie znaczy 💚 Jeśli chcesz, dołącz do grona obserwujących (przycisk po prawej stronie) i napisz kilka słów w komentarzu. A kawę postawisz klikając tutaj:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz