(tekst bardzo długi, bardzo szczery, bardzo potrzebny)
Kiedyś przyciągała takich ludzi. Jeden potrafił przepić całą wypłatę, a potem pożyczał pieniądze, by mieć na kolejny alkohol - nie obchodziło go, że trzeba wykarmić dzieci, opłacić rachunki. Liczyło się tylko to, żeby zalać to, co bolało. Drugi nie był agresywny - wręcz przeciwnie, był czuły, ale tylko wtedy, gdy akurat był trzeźwy. A tych momentów było coraz mniej. Ona żyła z zegarkiem w ręku, ucząc się odróżniać trzeźwe spojrzenie od tego za
mgłą. Czekała na niego. Na to jedno popołudnie w tygodniu, kiedy „wracał do siebie”. Trzeci był właścicielem firmy - z pozoru ogarnięty, silny. Ale każda trudność kończyła się w butelce. Miał plany, marzenia… ale nigdy ich nie realizował. Piwo nie było dla niego alkoholem. A problemy? Zawsze ważniejsze niż wszystko inne.I wtedy przyszło zrozumienie.
To nie ona miała problem. To oni. Ale to ona z tym żyła.
Złudzenia, które nas trzymają
„On się zmieni. Dla mnie. Dla dzieci. Jak już przejdzie przez ten stres…”
„Właściwie to nie pije aż tak dużo. Inni piją więcej.”
„Przecież każdy facet czasem się napije.”
Współuzależnienie nie pojawia się z dnia na dzień. Rodzi się powoli. W oswajaniu nienormalności. W codziennym zaciskaniu zębów. W „może dziś będzie lepiej”.
Ale nie jest. Bo picie to nie jest tylko nawyk. To mechanizm ucieczki. To sposób radzenia sobie ze sobą. A miłość tego nie uleczy. Miłość bez granic nie leczy - ona często zabija po cichu.
Historie, które bolą
Jedna z kobiet opowiadała, że po latach życia z uzależnionym mężem nie potrafiła spać spokojnie nawet wtedy, gdy on był w szpitalu. Ciągle nasłuchiwała kroków. Dzwonka do drzwi. Tego, że znowu coś się wydarzy. Kiedy w końcu odeszła - nie poczuła ulgi. Poczuła… strach. Bo tak długo była skupiona na nim, że zapomniała, jak się żyje samodzielnie.
Inna wspominała, że błagała partnera, by się zaszył. Zrobił to. Miał padaczkę alkoholową, ale mimo to nadal pił. Krył się. Kłamał. Był uzależniony od kłamstwa tak samo jak od wódki. I ona przestała wierzyć, że coś się zmieni. Ale zanim odeszła - minęły lata. Lata czekania. Lata utracone.
Jeszcze inna mówiła o lęku, który zamieszkał w niej na stałe. Bo pod wpływem alkoholu stawał się kimś innym. Rzucał przedmiotami. Krzyczał. Czasem uderzył. Czasem ją. Czasem dzieci. Potem przepraszał. Mówił, że to przez nerwy, przez świat, przez stres. Że on nie chciał. Że się zmieni. A ona chciała wierzyć. Bo przecież byli razem. Bo dzieci. Bo przecież on „czasem bywał dobry”.
Ale dobroć przerywana strachem to nie dobroć. To pułapka.
Kilka rzeczy, których się nauczyła
1. Nie biegaj po alkohol do sklepu. Nie ułatwiaj. Nie ratuj. Nie zasłaniaj. To nie Twoja rola.
2. Nie spłacaj jego długów. To nie Twoja odpowiedzialność. On musi ponieść konsekwencje.
3. Nie kłam za niego. Ani przed rodziną, ani przed dziećmi, ani przed szefem. Kłamstwo tylko przedłuża iluzję.
4. Nie tłumacz. Że miał trudne dzieciństwo, że przechodzi stres. Każdy człowiek ma prawo mieć problemy. Ale nie każdy sięga po alkohol. To nie usprawiedliwienie.
5. Nie poświęcaj siebie. Nie jesteś „tą silną”, żeby dźwigać kogoś całe życie.
6. Nie chowaj siniaków. Fizyczna przemoc nigdy nie jest „jednorazowym incydentem”. Jeśli raz podniósł rękę - zrobi to znowu. A Twoje milczenie nie jest ochroną. Jest glejtem.
Grupy wsparcia - tam, gdzie zrozumienie nie wymaga tłumaczeń
Jeśli jesteś w takim związku - warto poszukać grupy wsparcia dla osób współuzależnionych. W Twoim mieście, w sieci, przez telefon. Są spotkania Al-Anon, grupy DDA, grupy terapeutyczne dla kobiet. Tam nikt Ci nie powie: „A może on po prostu miał gorszy dzień?”. Tam usłyszysz: „Rozumiem. Ja też tam byłam”.
Tam też dowiesz się, że możesz odejść. Że masz prawo zacząć żyć. Że Twoje istnienie nie kończy się na roli opiekunki, terapeutki, obrończyni domowego ogniska.
Cytaty, które warto zapisać
„Nie można uratować kogoś, kto nie chce być uratowany.”
„Jeśli on wybiera alkohol - Ty możesz wybrać siebie.”
„Czasem trzeba odejść, by uratować własną duszę.”
„To, że kochasz, nie znaczy, że masz cierpieć.”
„Miłość nie bije. Nawet po pijaku.”
Fragment rozmowy z terapeutką
- Ale jeśli ja go zostawię, to on się załamie…
- A jeśli go nie zostawisz, to TY się załamiesz. Kto jest odpowiedzialny za Twoje życie?
- Ale przecież on mnie potrzebuje, sam sobie nie poradzi.
- A czy Ty sobie radzisz?
- Nie…
- Więc dlaczego jego ból wydaje Ci się ważniejszy od Twojego?
Na koniec...
Wiesz… może właśnie po to czytasz ten tekst. Może nie da się jeszcze odejść. Może nie masz siły. Ale jeśli coś w Tobie dziś drgnęło - to już początek. Bo uzależnienie to choroba. Ale współuzależnienie też. I z jednej i z drugiej można wyjść. Krok po kroku.
I wtedy wraca oddech. I nie boisz się już wracać do domu.
Lubię wiedzieć, że ktoś tu zagląda - daj znać w komentarzu, co myślisz. Zachęcam też do kliknięcia przycisku „Obserwuj” po prawej stronie - to prosty sposób, by nie przegapić kolejnych wpisów. A jeśli chcesz okazać dodatkowe wsparcie, możesz postawić mi kawę tutaj:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz