piątek, 10 października 2025

Czuję się samotna, choć mam znajomych. Czy coś jest ze mną nie tak?

Wchodzisz do pokoju, ludzie rozmawiają, śmieją się. Siadasz, uśmiechasz się, ktoś rzuci Ci spojrzenie. Przez godzinę siedzisz z nimi. A potem wychodzisz i czujesz się bardziej sama niż wcześniej.

Masz znajomych. Masz rodzinę. Ktoś do Ciebie czasem napisze, ktoś zaprosi na kawę. Ale mimo to - czujesz się sama. Nie codziennie, nie zawsze, ale coraz częściej

wracasz do domu i masz wrażenie, że coś w Tobie jest puste. Jakby brakowało powietrza. Jakbyś była wśród ludzi, a jednak za szybą.

To nie brak kontaktów boli. Boli brak prawdziwego kontaktu.

Możesz śmiać się przy stole, prowadzić rozmowy w pracy, reagować na wiadomości na Messengerze. Ale potem kładziesz się do łóżka i czujesz, że nikt tak naprawdę nie wie, co w Tobie siedzi. I że nikt

chyba nawet nie chce wiedzieć. Bo „wszyscy mają swoje sprawy”, bo „nie ma co się nad sobą użalać”, bo „trzeba się ogarnąć”.


A Ty byś chciała tylko jedno: żeby ktoś zapytał, jak naprawdę się czujesz. Bez oceniania. Bez rozwiązań. Bez tego całego: „dasz radę, jesteś silna”. Po prostu: „Jak Ty to wszystko znosisz?”. I żeby był gotowy wysłuchać prawdy, nawet jeśli ona nie jest ładna.


Introwertyzm nie jest wadą, ale czasem boli


Jeśli jesteś introwertyczką, to pewnie już nieraz słyszałaś, że jesteś „zamknięta w sobie”, „trudna do poznania”, „mało towarzyska”. A prawda jest taka, że po prostu potrzebujesz głębi, nie rozmów o pogodzie. I nie lubisz grać kogoś, kim nie jesteś - tylko po to, żeby „dopasować się” do grupy.

Tylko że świat lubi ludzi, którzy są głośni, śmiali i wszędzie pasują. Ciebie to męczy. Te wszystkie pogawędki o niczym są dla Ciebie wyczerpujące. Ty chcesz kogoś, przy kim można pomilczeć, popatrzeć w okno i nie musieć udawać, że wszystko gra.


I to wcale nie znaczy, że nie próbujesz. Próbujesz nawiązywać kontakty, otwierać się, dawać szansę ludziom. Ale nie trafiasz. Albo trafiasz, a potem czujesz, że znów jesteś „za dużo” albo „za mało”. I zaczynasz się wycofywać. W końcu łatwiej jest udawać, że Ci nie zależy, niż znów się zawieść.


Tylko że wtedy ta samotność już nie jest przejściowa. Zaczyna być Twoją codziennością.


Pustka, której nie widać


Czasem największą samotność przeżywają właśnie ci, którzy są „ogarnięci”. Mają pracę, obowiązki, potrafią pomóc innym, są odpowiedzialni. Tylko nikt nie zauważa, że w środku coś im się kruszy.


Nie brakuje Ci ludzi. Brakuje Ci prawdziwej relacji. Takiej, gdzie można być sobą bez cudzysłowów. Gdzie nie trzeba tłumaczyć się z własnej wrażliwości. Gdzie ktoś powie: „Ja też tak mam. Nie jesteś dziwna. Nie jesteś sama.”


A może brakuje Ci jednej osoby, przy której mogłabyś po prostu być.


I wiesz co? Masz prawo za tym tęsknić. Masz prawo nie godzić się na „relacje na pół gwizdka”. Nie musisz być „łatwa w obsłudze”, żeby ktoś Cię zauważył.


Samotność to nie zawsze brak ludzi. Czasem to obecność ludzi, przy których czujesz się jeszcze bardziej niepotrzebna.


Co możesz zrobić, jeśli jesteś samotna i introwertyczna?

Nie dam Ci porad typu: „idź na imprezę” albo „bądź bardziej otwarta”.

To nie działa. Wiesz o tym Ty i wiem o tym ja. Zamiast tego - konkretnie:


1. Zacznij szukać jakości, nie ilości


Nie potrzebujesz dziesięciu znajomych, tylko jednej osoby, przy której nie musisz udawać. Szukaj tam, gdzie masz szansę na głębszą rozmowę - niekoniecznie w klubie czy na imprezie. Czasem wystarczy jedna wiadomość do osoby, którą znasz z widzenia, ale czujesz, że „jest z tej samej planety”.


2. Znajdź bezpieczne przestrzenie


- Grupy tematyczne w internecie (ale te mądre, moderowane, bez hejtu)

- Kluby książki, zajęcia kreatywne, warsztaty rozwojowe - tam, gdzie nie trzeba od razu błyszczeć.

- Ciche miejsca, gdzie można po prostu być - biblioteka, park, schronisko, wolontariat.


Introwertycy często rozkwitają tam, gdzie nie są zmuszani do natychmiastowego wchodzenia w tłum.


3. Dawkuj siebie i daj sobie czas


To, że dziś nie masz nikogo bliskiego, nie znaczy, że tak będzie zawsze. Nie próbuj być duszą towarzystwa na siłę. Nie przełamuj się na przekór sobie. Wystarczy mały krok - jeden SMS, jedno „hej” po spotkaniu, jedno „chciałam pogadać”. To nie musi być spektakularne. Ma być Twoje.


4. Nie oceniaj się przez pryzmat cudzych relacji


To, że ktoś ma trzydzieści znajomych i non stop coś wrzuca, nie znaczy, że nie czuje się pusty. Media społecznościowe kłamią. Serio. Liczy się to, czy ktoś Cię zna naprawdę - nie ilu masz znajomych.

5. Zadbaj o swoje potrzeby, zanim zaczniesz znowu szukać ludzi. Czasem najpierw trzeba pokochać własne towarzystwo.

Bo kiedy nauczysz się być szczęśliwa sama ze sobą -

nie tylko przestajesz błagać o okruchy uwagi,

ale możesz dać komuś drugiemu to, co w Tobie już nie jest dziurą, tylko światłem.


Brzmi przewrotnie, ale to ważne. Jeśli jesteś zraniona, rozczarowana ludźmi, wycofana - najpierw daj sobie chwilę. Samotność nie musi być karą. Może być przestrzenią, w której dojrzewa Twoja siła. I kiedy trochę się zregenerujesz - wtedy szukaj. Ale już nie po omacku. Już z myślą: „Chcę spotkać kogoś, przy kim nie muszę siebie gubić”.


I jeszcze jedno: samotność to nie wstyd


Nie jesteś „nienormalna”, bo tęsknisz za bliskością.

Nie jesteś „trudna”, bo nie lubisz tłumów.

Nie jesteś „dziwna”, bo czasem płaczesz w ciszy.

To nie z Tobą jest coś nie tak.

To świat czasem nie umie słuchać tych, którzy mówią ciszej.


A Ty? Kiedy ostatni raz poczułaś, że ktoś widzi Cię naprawdę?



Twoja samotność nie czyni Cię słabą. Twoje czekanie na głębię nie czyni Cię zbyt wymagającą. Po prostu jesteś kimś, kto nie chce udawać. I to jest piękne. I to Cię kiedyś doprowadzi do właściwych ludzi.


zapraszam cię do boserwacji bloga - to ten guziczek po prawej stronie, może napisz komentarz albo wypij ze mną kawę pisząc następnego posta    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz