Dla tych, którzy czytają tylko początek:
Jeśli w dzieciństwie często czułaś, że nie masz prawa być sobą - ten tekst może być dla Ciebie lustrem.
Nie jesteś sama. Już nie.
Pamiętam, że kiedyś pomyślałam: „Byłam
grzeczna, pomocna, cicha. A jednak nikt mnie wtedy nie widział naprawdę.”I dziś, po latach, widzę, że to nie tylko moje doświadczenie.
Wiele osób z mojego pokolenia - i chyba też z tych, które przyszły po nas - nosi w sobie podobne wspomnienie: dzieciństwo, w którym trzeba było być „łatwym w obsłudze”. Nie przeszkadzać. Nie płakać „bez powodu”. Nie okazywać złości. I broń Boże - nie zawracać głowy swoimi emocjami.
Byliśmy obok, a jednak niewidzialni. Widziani jako uczniowie, jako dzieci do wychowania, do nakarmienia, do prowadzenia za rękę - ale nie jako osoby, które coś czują i coś przeżywają.
Nie pytano nas: „Jak ci z tym jest?”, tylko: „Dlaczego się tak zachowujesz?”
Dziś, po rozmowach z innymi dorosłymi dziećmi, widzę, jak bardzo ten głód bycia zauważonym wciąż w nas siedzi. Jak bardzo boli, kiedy ktoś zadaje pytanie, a nie czeka na odpowiedź. Kiedy mówi: „Nie przesadzaj”, zamiast: „Opowiedz mi, co się wydarzyło”.
I jak bardzo to zostaje na całe życie.
Niewidzialne dzieci, które rosną na dorosłych, którzy nie umieją mówić o tym, co ich boli.
Bardzo często, kiedy coś nas gryzie - milczymy.
Układamy na twarzy „jest okej”, bo nikt nie nauczył nas, że można inaczej.
Pamiętam dzień, kiedy wróciłam do domu po trudnym spotkaniu - nic spektakularnego, ale we mnie się wtedy zawaliło pół świata. Nie powiedziałam nikomu. Nie chciałam robić dramatu, nie miałam siły się tłumaczyć.
Ale wtedy znajoma spojrzała na mnie i powiedziała cicho:
„Nie wiem, co się dzieje, ale jakbyś chciała, to jestem.”
Nie dopytywała. Nie wchodziła z butami.
Ale jej słowa - ten prosty gest zauważenia - sprawiły, że nie czułam się już taka sama.
I właśnie tego tak bardzo nam brakowało: bycia widzianym bez pytania. Bez przedstawienia. Bez dowodu, że „zasługujemy”.
Może to dobry moment, by spojrzeć wstecz - i zapytać siebie:
Czy ktoś kiedyś widział mnie naprawdę, gdy byłam dzieckiem?
Czy ja dzisiaj potrafię widzieć moje dziecko - nie tylko wtedy, gdy coś mówi, ale i wtedy, gdy milczy?
Czy pozwalam sobie samej być zauważoną - bez wstydu?
W dzieciństwie często szukano dla mnie zajęć, bym się „nie plątała pod nogami”.
To były niekończące się obowiązki: sprzątanie całego domu, plewienie ogródka, przekopywanie ziemi, a jeśli nie - to nauka - bez przerwy.
Byłam zajęta, ale nie zauważona.
Nikt nie pytał, co czuję. Nikt nie pytał, kim chcę być.
Psychologowie coraz częściej mówią o tzw. „zaniedbaniu emocjonalnym” - subtelnej, trudnej do uchwycenia formie niewidzialności.
Nie chodzi o przemoc czy brak opieki. Chodzi o brak dostrojenia. Brak odzwierciedlenia emocji. Dziecko patrzy, szuka kontaktu - a dorosły nie zauważa, bo sam nigdy go nie miał.
To zostaje w ciele. W relacjach. W reakcjach.
Ale można to leczyć. Przede wszystkim - zauważając siebie i innych.
A może dzisiaj Ty możesz być tym kimś, kto zobaczy?
Kto zapyta bez presji.
Kto nie oceni.
Kto przytuli, nawet jeśli ktoś mówi: „Nic mi nie jest”, a Ty czujesz, że to nieprawda.
Bo czasem jedno: „Jestem tutaj” - potrafi zmienić dzieciństwo, nawet jeśli przyszło trochę później.
Jeśli dziś próbujesz się z tym uporać - zacznij od małych kroków:
Nie potrzebujesz terapii od razu (choć warto, jeśli czujesz gotowość). Czasem wystarczy zacząć od siebie - łagodnie, z czułością.
🔸 Możesz spróbować dziś:
- Spisać list do siebie z dzieciństwa. Bez cenzury. Co wtedy chciałaś usłyszeć? Co bolało? Czego zabrakło?
- Położyć rękę na sercu i powiedzieć sobie cicho:
„Widzę cię. Już nie jesteś sama.”
- Zrobić coś tylko dla siebie - coś małego. Nie po to, żeby zasłużyć. Po prostu dlatego, że możesz.
- Zauważyć, kiedy znowu próbujesz być „grzeczna”, „łatwa”, „nieuciążliwa” - i zadać sobie pytanie:
A co by było, gdybym po prostu była sobą?
- Szukać ludzi, przy których możesz być prawdziwa. Nawet jednej osoby. Czasem to wystarczy, by zacząć oddychać.
Bo to nie znika w jeden dzień.
Ale każdego dnia możesz zrobić coś, czego kiedyś nie mogłaś:
zobaczyć siebie, przyjąć siebie, zadbać o siebie.
Bez usprawiedliwiania. Bez wstydu. Bez czekania, aż ktoś pozwoli.
To jest proces. I nie musisz iść przez niego sama.
A Ty?
Kiedy ostatnio czułaś się niewidzialna?
Co dziś zrobiłabyś dla siebie, jako tej małej dziewczynki, którą kiedyś byłaś?
Jakie słowa wtedy chciałabyś usłyszeć?
Napisz. Może tym razem ktoś to przeczyta naprawdę.
Zakończenie (do wklejenia na Bloggerze):
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz