I jeszcze mamy wyrzuty sumienia, że w ogóle odważamy się czuć nieszczęście.
Bo „inni mają gorzej”, bo „nie wypada się skarżyć”.
A jednak.
Czasem czuję, że mam wszystko - ale nie mam siebie. Że żyję w pięknym mieszkaniu, które jest kompletnie mi obce.
Że mam mnóstwo rzeczy, które są modne, ale ani trochę moje.
Że potrafię spełnić większość swoich zachcianek - ale zapomniałam, czego ja właściwie chcę.
I nie jestem sama. Coraz częściej słyszę to zdanie:
„Mam wszystko. I nie jestem szczęśliwa. I czuję się przez to winna.”
Dlaczego tak się dzieje?
Bo często mamy za dużo. Tak dużo, że nie umiemy się już ucieszyć.
Bo wszystko jest na wyciągnięcie ręki - a przez to przestaje mieć wartość.
Bo kiedyś, żeby mieć coś ładnego, trzeba było odkładać miesiącami. Dziś można to kupić z dostawą na jutro - i już nas to nie cieszy.
Bo kiedyś podróż do innego miasta była wyprawą. Dziś możemy pojechać w każdej chwili - więc nie jeździmy.
Nie brakuje nam szczęścia. Brakuje nam zdolności do jego dostrzegania.
I tego się nie leczy nowym ciuchem, nowym serialem czy kolejną aplikacją „self-care”.
To się leczy odzyskiwaniem wdzięczności. Zachwytu. Prostej obecności.
No dobrze, ale jak?
Nie chcę dawać Ci pustych frazesów. Że „wyjdź na spacer”, „zrób coś dla siebie”.
Chcę dać Ci konkretne małe rzeczy, które naprawdę potrafią obudzić coś w środku.
1. Zrób coś od początku do końca sama - nawet jeśli się nie opłaca.
Nie „dla lajków”, nie „bo trzeba”, nie „bo ktoś to zobaczy”.
Upiecz coś, co jadłaś w dzieciństwie. Zrób kartkę ręcznie, z klejem i nożyczkami.
Daj sobie poczuć, że coś powstało z Twoich rąk.
2. Odwiedź miejsce, które kiedyś Cię cieszyło.
Skwerek z dzieciństwa. Księgarnia, gdzie kupiłaś swoją pierwszą książkę.
Nie po to, by coś zdobyć. Tylko po to, by przypomnieć sobie, kim byłaś, zanim wszystko się zaczęło spieszyć.
3. Wybierz jedną rzecz z domu, która jest ładna, ale zbędna - i ją oddaj.
Zrobisz miejsce. Odetchniesz. Ktoś inny się ucieszy.
Ty odzyskasz coś więcej niż przestrzeń - odzyskasz poczucie lekkości.
4. Przestań się tłumaczyć z rzeczy, które kochasz.
Nawet jeśli są dziwne. Nawet jeśli nikt nie rozumie, czemu oglądasz te same filmy albo czemu jarają Cię zapachy świeżo naostrzonych ołówków.
To Twoje. I to wystarczy.
5. Wstań rano i zapisz trzy rzeczy, które dziś masz - a kiedyś były tylko marzeniem.
Ciepła woda. Spokojna noc. Telefon, którym możesz zadzwonić do bliskiej osoby.
To nie banały. To Twoje małe luksusy codzienności.
Czas je zauważyć.
6. Zrób coś tylko dla siebie - i nikomu o tym nie mów.
Tańcz do głupiej piosenki. Przeczytaj rozdział książki w wannie. Rysuj coś bez sensu.
Nie wszystko musi być produktywne. Czasem wystarczy, że jest prawdziwe.
A jeśli mimo wszystko nie czujesz radości?
Zadaj sobie to jedno pytanie:
„Czy to wszystko, co mnie otacza - naprawdę jest moje?”
Czy ja to wybrałam? Czy tego chciałam?
Czy może żyję na autopilocie, odhaczając kolejne punkty z listy, której nawet sama nie napisałam?
Bo może nie trzeba wyjeżdżać na drugi koniec świata.
Może nie trzeba rzucać pracy, rodziny, życia.
Może wystarczy zacząć odzyskiwać siebie - kawałek po kawałku.
✨ Pytania do autorefleksji :
1. Czy to, co mnie otacza, wybrałam naprawdę ja - czy zrobiłam to, bo wypadało?
2. Z jakich drobiazgów kiedyś się cieszyłam, a dziś je ignoruję?
3. Co robiłam kiedyś tylko dla siebie - a dziś już tego nie robię? Dlaczego?
4. Gdybym miała jeden spokojny dzień tylko dla siebie, jak by wyglądał?
5. Co w moim życiu wygląda pięknie na zewnątrz, ale nie karmi mnie w środku?
Jeśli ten tekst dotknął czegoś w Tobie - nie zatrzymuj go tylko dla siebie. Może i ktoś obok zapomniał, że szczęście czasem stoi tuż pod nosem.
Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz.
Przycisk „Obserwuj” w bocznym pasku pozwoli Ci być zawsze na bieżąco.
A kawę możesz postawić tutaj:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz