- Wszystko w porządku? - zapytał łagodnie.
- Nie twoja sprawa - burknął Tomek, nie patrząc mu w oczy. - Po prostu rób swoje.
Ale konduktor nie odszedł. Zamiast tego westchnął i powiedział:
- Kiedy ktoś wygląda, jakby właśnie walił mu się świat… to trochę też moja sprawa.
Tomek milczał chwilę, a potem cicho opowiedział, co się stało - o mamie, o szpitalu, o strachu, że nie zdąży się pożegnać.
Konduktor skinął głową.
- Daj mi dziesięć minut - powiedział i zniknął.
Gdy wrócił, jego twarz była spokojna i pewna.
- W Radomiu masz pobiec na pierwszy peron. Specjalnie dla ciebie poczeka tam pociąg do Lublina. Zadzwoniłem i poprosiłem, żeby go zatrzymali.
Tomek zaniemówił.
- Ale jak…?
- Czasem warto złamać kilka zasad, żeby pomóc komuś, kto naprawdę tego potrzebuje - odparł konduktor. - Tego uczą mnie lata w tej pracy.
Tomek próbował podziękować, ale konduktor tylko machnął ręką.
- Jeśli naprawdę chcesz mi się odwdzięczyć, zrób to samo dla kogoś innego, kiedyś. Kiedy zobaczysz, że ktoś jest w tarapatach - pomóż. I powiedz mu tylko: "To wystarczy".
Tomek zdążył. Udało mu się pożegnać z mamą, trzymając ją za rękę w jej ostatnich chwilach. Od tego dnia, ilekroć los postawił go obok kogoś potrzebującego, nie przechodził obojętnie. Pomagał - tak, jak tamten nieznajomy.
Nie znał jego nazwiska. Ale znał jego gest. I to wystarczyło, by całkowicie zmienić kierunek jego życia.
Zachęcam też do kliknięcia przycisku „Obserwuj” po prawej stronie.
A jeśli chcesz postawić mi kawę - link znajdziesz tutaj:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz