niedziela, 31 sierpnia 2025

Ile jeszcze można kochać nadzieję, nie człowieka?

Nie zawsze kochamy człowieka takim, jakim jest.

Czasem zakochujemy się w tym, kim mógłby być.

W jego potencjale. Czułości, której nigdy nie dał - ale przecież „widzieliśmy ją w jego oczach”.

W dojrzałości, której nie miał - ale „wierzyliśmy, że do niej dojdzie”.

I tak mija miesiąc. Rok. Siedem lat.

Zostajesz z kimś, bo kochasz nie jego… tylko swoją nadzieję na niego.

A potem życie wygląda tak:

✽ „Potrafi być cudowny”

Raz na jakiś czas. Wtedy znów przypomina się ten człowiek z początku.

I to wystarcza, żeby trwać kolejne miesiące. Cicho. Bez pytań.

✽ „Miał trudne dzieciństwo”

Więc nie naciskasz. Uczysz się wyrozumiałości, chodzenia na palcach, odgadywania emocji.

Tylko że on nawet nie próbuje zrozumieć Ciebie.

✽ „On się trochę stara”

Już nie krzyczy - teraz tylko milczy.

Już nie rani słowami - ale nie mówi nic ciepłego.

I tak uczysz się brać za relację odpowiedzialność za dwoje.

✽ „Bo go kocham”

Ale kochasz kogoś z przeszłości. Albo wersję, która istniała tylko w twojej głowie.

piątek, 29 sierpnia 2025

Nie musisz już nikogo ratować

Naprawdę!!!

Nie każda pomoc jest miłością.

Czasem to strach przed odejściem.

Albo przed byciem niepotrzebną.

Znasz to? Wchodzisz w czyjeś życie z sercem na dłoni. Widzisz, że ktoś tonie - więc rzucasz mu siebie. Swój czas, energię, sen, zdrowie. Swoje „dam radę”. I nawet jeśli on nie prosił - Ty i tak próbujesz ratować. Z nadzieją, że może wystarczy. Może się zmieni. Może przestanie pić, kłamać, znikać, milczeć, ranić.

A potem nagle budzisz się pusta.

Nie dlatego, że ktoś cię ogołocił.

Tylko dlatego, że to ty wszystko oddałaś.

Nie jesteś złą osobą.

Jesteś po prostu kimś, kto mylił miłość z ratunkiem. Kto zamiast siebie chronił innych. Kto myślał, że jeśli da wszystko - to wystarczy za dwoje.

Bo ratownik zawsze tonie pierwszy.

Nie dlatego, że nie umie pływać.

Tylko dlatego, że nie patrzy, czy ktoś chce być ratowany. Wchodzi w relację jak w ocean - z rozpędu, z sercem na wierzchu - i nie zauważa, że ta druga osoba nie macha rękami, tylko trzyma się dna.


I wtedy zaczyna się taniec:

Ty dajesz, on bierze.

Ty rozumiesz, on korzysta.

Ty tłumaczysz, wybaczasz, czekasz.

Aż któregoś dnia zostajesz sama. Z sercem, które nie wie, czy jest jeszcze Twoje.

środa, 27 sierpnia 2025

Każdy coś dźwiga

Patrzysz na świat i widzisz tłum. Samochody w korku. Ludzi na przystanku. Kobietę w sklepie, która wydaje się zirytowana, i mężczyznę, który się na Ciebie nie uprzejmie spojrzał. Dziecko, które płacze w autobusie. Kasjerkę, która nawet nie podniosła wzroku.

Ale w tym tłumie - każdy coś dźwiga.

Nie widzisz tego ciężaru. Bo ciężary nie zawsze mają kształt. Czasem są ciche i niewidzialne. Poronienie. Samotność. Kłótnia z przyjaciółką. Utrata pracy. Strach o zdrowie.8 Matka, która umiera. Rozstanie, które rozdziera duszę po kawałku. Cisza, która boli bardziej niż słowa.

Każdy z nas niesie coś przez to życie. I to „coś” nie zawsze widać. Czasem to tylko oddech, który nagle przyspiesza. Czasem spojrzenie spuszczone w ziemię. Czasem przesadna reakcja na drobiazg, bo ktoś właśnie dzisiaj nie ma już siły być silny.

W takich chwilach warto sobie przypomnieć: łagodność to nie słabość. To dar. Czasem uśmiech, który komuś rzucisz z auta obok, może być jedynym, jaki dziś dostanie. Czasem Twoja cierpliwość wobec kogoś, kto zachowuje się „dziwnie”, może być jedynym gestem zrozumienia, jaki poczuje.

Bo my nigdy nie wiemy, co dźwiga ten, kto stoi obok.

Czasem wystarczy jedno zdanie, by coś w kimś się zatrzymało. Jeśli czujesz, że warto - puść to dalej.

A Ty? Masz w sobie takie ciężary, których nikt nie widzi? Jeśli chcesz - możesz o nich napisać. Czasem to już coś, że ktoś usłyszy.


Zapraszam do obserwowania bloga, zostawienia komentarza a może chcesz postawić mi kawkę. 



poniedziałek, 25 sierpnia 2025

,,Nie jestem nikomu potrzebna” - kiedy samotność boli, a Ty szukasz sensu .

Czasami nie wiesz, kiedy to się zaczęło.

Nie ma jednej daty. Nie było wybuchu. Nie było dramatu.

Po prostu coraz ciszej. Coraz mniej wiadomości. Coraz mniej wspólnych spraw.

Coraz mniej Ciebie w ich świecie.

I coraz bardziej łapiesz się na tym, że mimo że żyjesz, oddychasz, pracujesz, rozmawiasz - to czujesz się przezroczysta.

Może jesteś w związku, ale partner od dawna już nie widzi Cię całą - tylko zarys obowiązków.

Może masz rodzinę, ale kontakt z dziećmi dawno temu przestał być czuły - a może zniknął zupełnie.

Może pracujesz z ludźmi, śmiejesz się, odpowiadasz na pytania, robisz zakupy, gotujesz obiady - ale kiedy się zatrzymasz, to ogarnia Cię ta nieuchwytna pustka.

A może to bardziej konkretne.

Dzieci wyjechały. I nie dzwonią.

Związek się rozpadł. Albo nigdy nie dawał tego, co ważne.

Rodzina zawiodła. I teraz nie ma już kontaktu - nawet jeśli wciąż wisi w powietrzu potrzeba.

I w tej ciszy robisz to, co wielu z nas kiedyś zrobiło.

Otwierasz wyszukiwarkę.

Piszesz:

„Nie jestem nikomu potrzebna.”

Albo:

„Nikt mnie nie kocha.”

„Samotna matka.”

„Czuję się niepotrzebna.”

„Dzieci nie dzwonią.”

„Nie mam już po co żyć.”

I czekasz.

sobota, 23 sierpnia 2025

Mam wszystko. I wcale nie jestem szczęśliwa. Czemu?

To jedno z tych zdań, które brzmią jakby było z innego świata. Jak można mieć wszystko i… nie czuć radości? Przecież tyle osób marzy, żeby mieć choć połowę tego, co my. Przecież jesteśmy zdrowi. Mamy dom. Mamy pracę. Możliwości. Dostęp do wszystkiego.

I jeszcze mamy wyrzuty sumienia, że w ogóle odważamy się czuć nieszczęście.

Bo „inni mają gorzej”, bo „nie wypada się skarżyć”.

A jednak.

Czasem czuję, że mam wszystko - ale nie mam siebie. Że żyję w pięknym mieszkaniu, które jest kompletnie mi obce.

Że mam mnóstwo rzeczy, które są modne, ale ani trochę moje.

Że potrafię spełnić większość swoich zachcianek - ale zapomniałam, czego ja właściwie chcę.

I nie jestem sama. Coraz częściej słyszę to zdanie:

 „Mam wszystko. I nie jestem szczęśliwa. I czuję się przez to winna.”

Dlaczego tak się dzieje?

Bo często mamy za dużo. Tak dużo, że nie umiemy się już ucieszyć.

Bo wszystko jest na wyciągnięcie ręki - a przez to przestaje mieć wartość.

czwartek, 21 sierpnia 2025

Nie mam siły już być silna

Nie chcę już być dzielna. Nie chcę się uśmiechać, kiedy w środku wszystko we mnie pęka. Nie chcę mówić: „dam radę”, kiedy nie daję. Nie chcę być tą, która wszystko rozumie, ogarnia, wybacza, dźwiga.

Nie chcę już.

Nie wiem, czy to wypalenie. Czy zmęczenie. Czy po prostu ta ostatnia kropla, która spada po cichu i robi w środku powódź.

Ale dziś, jeśli mam być ze sobą szczera - nie mam siły już być silna.

Nie mam siły wstawać rano i robić pozorów, że wszystko gra. Nie mam siły być grzeczna, produktywna, uprzejma i wdzięczna za każdy okruch.

Nie mam siły udawać, że mnie nie boli.

Wypaliło się. Jak knot, co się palił za długo. Bez oliwy. Bez przerwy. Bez miłości.

Dla innych, zawsze dla innych.

Za cenę siebie.

Kiedyś byłam kimś innym. Pamiętam to jak przez mgłę - dziewczynę, która śmiała się z całych sił, bez powodu.

Mówiła: „zobacz, jakie piękne niebo!” i naprawdę to widziała. Potrafiła usiąść na schodach z kubkiem herbaty i po prostu... być.

Zanim zaczęła codziennie udowadniać, że zasługuje. Na uwagę. Na szacunek. Na to, by ją traktować poważnie.

Zanim nauczyła się, że jeśli będzie „tą niezawodną”, to nikt jej nie zostawi.

wtorek, 19 sierpnia 2025

Cytat który dziś mnie natchnął do napisania tego posta

 

,,Nie ma groźniejszego człowieka niż ten, który już raz wstał z kolan"

Wiele rzeczy może człowieka złamać.

Jedno zdanie. Jedno wydarzenie. Jedna noc, której nie da się zapomnieć.

Nie zawsze upadek wygląda spektakularnie. Czasem to tylko milczenie. Czasem rezygnacja. Czasem patrzysz w lustro i widzisz kogoś, kogo nie poznajesz.

Ale w środku wiesz: jesteś na kolanach. I wtedy dzieją się dwie rzeczy.

Albo człowiek zostaje tam na długo, zamknięty w ciszy, odrętwieniu, zawieszeniu.

Albo... któregoś dnia, z niczego - z jednego oddechu, jednej myśli, jednego cichego „jeszcze nie teraz” - zaczyna się podnosić.

Nie od razu. Nie z mocą. Nie z krzykiem.

Czasem to tylko lekkie poruszenie palców. Czasem spojrzenie w górę.

Ale od tego się zaczyna.

Ten, kto już raz wstał z kolan, nie zapomina tego dnia.

To się w człowieku zapisuje.

Jak wyglądało światło tamtego ranka. Jak smakowała herbata. Jak bardzo drżały ręce, gdy robił pierwszy krok.

To są chwile, które zmieniają całą resztę życia.

Bo kiedy raz się podniosłeś z miejsca, z którego sądziłeś, że się nie da - już nic nie będzie takie samo.

Taki człowiek nie mówi dużo.

Nie musi.

Nie błyszczy siłą. Bo jego siła nie potrzebuje świateł.

niedziela, 17 sierpnia 2025

Kiedy po latach zostajesz sam

Na początku jest szok.

Bo przecież tyle lat… Tyle wspólnych poranków.

Tyle zakupów zrobionych razem, śmiechu przy zupie, kłótni o pranie.

Tyle „zaraz wracam”, „zadzwoń jak dojedziesz”, „kup chleb w drodze”.

A teraz jest cisza.

Nie ta miła, domowa cisza. Ale taka… dudniąca, głucha.

Zmywarka chodzi za głośno.

Łóżko jest za szerokie.

Nie wiesz, co zrobić z rękami, gdy jesz śniadanie.

I nie masz komu powiedzieć: „Miałam dziś ciężki dzień”.

Nagle rzeczy, które były normalne, bolą.

Kubek, z którego pił. Koszula, której nie zdążył zabrać.

Hasło do Wi-Fi, które ustawiliście razem.

Zapach, który nagle przypomina, że nie wróci.

Nie ma znaczenia, kto odszedł.

Może to Ty podjęłaś decyzję.

Może on.

Może życie zrobiło to za Was.

Ale nieważne - bo boli tak samo.

I przychodzi taka chwila, kiedy siedzisz na kanapie

i masz wrażenie, że czas się zatrzymał.

Nie wiesz, co ze sobą zrobić.

Pustka ciąży.

piątek, 15 sierpnia 2025

Czas, który mija, choć nikt go nie zauważa

Znam taką osobę, która zawsze ma czas.

Czas, żeby poleżeć.

Czas, żeby scrollować bez końca.

Czas, żeby wpatrywać się w ekran - byle nie w życie.

Ale kiedy przychodzi do czegoś ważniejszego -

czas znika. Nagle go nie ma.

Nie ma go na rozmowę.

Nie ma go na posprzątanie przestrzeni, w której się razem żyje.

Nie ma go na to, żeby lepiej poznać osobę, z którą się dzieli życie.

I myślałam, że to tylko o nim. Ale to nie jest o jednej osobie.

To o nas wszystkich.

O ludziach, którym codzienność przecieka przez palce jak woda.

Którzy budzą się po 20, 30 latach życia z pytaniem:

„Kiedy to się wszystko wydarzyło? Dlaczego ja nic nie zrobiłem?”

Znasz to?

 Przypomniała mi się historia, którą kiedyś przeczytałam.

Mężczyźnie zepsuł się smartfon. Zostawił go w serwisie, a na czas naprawy wykopał z jakiegoś kartonu starą Nokię 6610.

Dla młodszego pokolenia: to był taki telefon, który… dzwonił. Ewentualnie miał grę „wąż”. I to tyle.

I w ciągu tych dziesięciu dni jego życie się… odkleiło od ekranu.

Nagle miał czas, żeby zjeść śniadanie z żoną. Żeby z nią porozmawiać. Wyjść gdzieś.

Miał czas, żeby naprawić rzeczy w domu, pobawić się z dziećmi. Pomalować pokój. Przybić półkę.

Zobaczył, ile mu umykało, kiedy każdą wolną chwilę zjadał telefon.

I wiesz, co zrobił, gdy odebrał swój smartfon z serwisu?

Odinstalował wszystkie aplikacje.

Zostawił tylko „węża”.

I postanowił, że nie da się już więcej wciągnąć.

Bo zrozumiał, jak cicho marnuje się życie.

Bo czas nie krzyczy.

Nie stuka w ramię.

Nie mówi: "Hej, wykorzystaj mnie mądrze, bo nie wrócę."

On po prostu... mija.

A kiedy jesteśmy w związku -

to marnujemy nie tylko swój czas.

Marnujemy też czyjś.

Ktoś czeka na bliskość. Na wsparcie. Na wspólne chwile.

A dostaje tylko resztki - po pracy, po zmęczeniu, po telefonie. Nie piszę tego, żeby kogoś ocenić.

Piszę, bo to boli.

Bo życie jest za krótkie, żeby je przesiedzieć w internecie.

Za cenne, żeby przeżyć je w trybie „potem”.

Za kruche, żeby nie zająć się tym, co naprawdę ważne.

Czas to miłość.

Czas to uwaga.

Czas to decyzja, by być tu i teraz - a nie tylko „kiedyś”.

Więc jeśli czujesz, że coś przecieka Ci przez palce -

niech to będzie ten moment.

Nie chodzi o wielką rewolucję.

Czasem wystarczy 10 minut prawdziwej obecności.

Jedna szczera rozmowa.

Jedna decyzja, żeby się zatrzymać.

Bo póki żyjesz - jeszcze nie jest za późno. Zadbajmy o nasze związki, o nasz rozwój o to by niczego nie żałować 



Jeśli Ci pomogło, przekaż go komuś, komu też pomoże.  




Twoja obecność tutaj wiele dla mnie znaczy 💚
Jeśli chcesz, dołącz do grona obserwujących (przycisk po prawej stronie) i napisz kilka słów w komentarzu.
A kawę postawisz klikając tutaj:  




środa, 13 sierpnia 2025

Nie każdy będzie cię rozumiał i to jest w porządku

Czasem czuję się jakbym mówiła w innym języku.

Jakbym była z innej planety.

Jakby moje emocje były zbyt intensywne, moje myśli zbyt głębokie, a moje reakcje zbyt... inne.

Są dni, kiedy próbuję tłumaczyć się światu.

Usprawiedliwiać swoje odczucia, wyjaśniać swoje decyzje, przekonywać, że moje „ja” też jest w porządku.

Ale nie zawsze to działa.

Nie każdy chce słuchać.

Nie każdy chce zrozumieć.

I wiesz co?

To jest w porządku.

Nie każdy musi mnie rozumieć.

Nie każdy musi zgadzać się z moimi wyborami.

Nie każdy musi podzielać moje emocje. Bo moja wartość nie zależy od cudzej aprobaty.

Bo moja droga nie musi być zgodna z oczekiwaniami innych.

Bo moje życie jest moje. Zamiast szukać zrozumienia wszędzie, zaczęłam szukać go w sobie. Zamiast tłumaczyć się innym, zaczęłam akceptować siebie.

Zamiast próbować dopasować się do świata, zaczęłam tworzyć swój własny. I choć czasem nadal czuję się samotna w tym wszystkim, wiem, że bycie sobą jest ważniejsze niż bycie zrozumianą przez wszystkich.


Jeśli Ci pomogło - przekaż go komuś, komu też pomoże. 🤍




Zostaw komentarz, jeśli masz chwilę - lubię te małe rozmowy pod wpisami.
Możesz też kliknąć „Obserwuj” w bocznym pasku, aby być na bieżąco.
A kawę zawsze można postawić tutaj:  




poniedziałek, 11 sierpnia 2025

Nie musisz sama siebie ratować

Wiesz co… ostatnio myślałam o tym, jak bardzo się czasem zapętlamy.

Jak szukamy tego, co nasze - spokoju, szczęścia, jakiegoś sensu - tak panicznie, że aż nas to męczy.

Rozglądamy się w popłochu, szukamy jakby brakowało nam powietrza. A wszystko wokół tylko przeszkadza, jakby ktoś nam celowo to utrudniał.

I wtedy dotarło do mnie coś, co zmieniło mój sposób patrzenia.

Może wcale nie chodzi o to, żeby w tym zamieszaniu znaleźć siebie. Może czasem wystarczy zatrzymać się i... pomóc komuś innemu znaleźć to, czego on szuka.

Może to nie Twoje szczęście jest zgubione. Może po prostu miało do Ciebie wrócić inną drogą.

Wiesz, że czasem łatwiej mi oddać komuś to, czego sama nie potrafię znaleźć dla siebie?

Życzliwość, otulenie, zrozumienie. I jakoś... kiedy oddaję to komuś - do mnie też coś wraca. Nie to samo, ale coś cenniejszego. Uspokojenie. Oddech.

Nie musisz wszystkiego dźwigać sama. I nie musisz być szczęśliwa cały czas.

Ale może, jeśli dzisiaj ktoś inny będzie dzięki Tobie oddychał lżej - to wystarczy.


Może to będzie właśnie ten moment, kiedy sama też odnajdziesz swoje szczęście.

Bez szukania.


Jeśli Ci pomogło, przekaż go komuś, komu też pomoże.





Dziękuję, że zaglądasz na mój blog 🌿
Jeśli chcesz, zostaw kilka słów w komentarzu albo kliknij „Obserwuj” po prawej stronie.
A gdybyś chciał/a postawić mi kawę - zapraszam tutaj:    




sobota, 9 sierpnia 2025

Nie zawsze to, co dajemy, jest tym, czego naprawdę chcemy.

Przez lata oddawałam innym to, co dla mnie ważne. Najlepszy kawałek. Ostatni łyk herbaty. Czas, którego sama miałam mało. Milczenie, choć chciałam krzyczeć. Uśmiech, choć pękałam w środku.

Myślałam, że tak trzeba. Że dawanie siebie do końca to dowód troski. Że rezygnacja to forma miłości. A potem zrozumiałam coś, co bolało bardziej niż wszystkie te poświęcenia razem wzięte. Nikt tego nie zauważył. Nikt nie widział, że wybieram gorsze dla siebie, by ktoś mógł mieć lepiej.

Nikt nie zapytał, czy czegoś mi brak.

Nikt nie zrozumiał, że cisza to czasem wołanie. I to był ten moment, w którym pierwszy raz w życiu zapytałam samą siebie:

A co, jeśli to nie była miłość, tylko cicha zgoda na znikanie? Dziś uczę się wybierać też dla siebie.

Nie z egoizmu. Z szacunku.

Bo miłość nie polega na byciu ostatnim w kolejce.

Tylko na tym, że nikt nikogo w tej kolejce nie zostawia.


Jeśli Ci pomogło, przekaż go komuś, komu też pomoże.





Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz.
Przycisk „Obserwuj” w bocznym pasku pozwoli Ci być zawsze na bieżąco.
A kawę możesz postawić tutaj: buycoffee.to/ciepleslowa

czwartek, 7 sierpnia 2025

Zanim ocenisz - pozwól dokończyć gest

W kuchni unosił się słodki zapach cynamonu i pieczonych jabłek - ten, który od razu przywołuje wspomnienia ciepłych wieczorów i bezpiecznego domu.
Mała Ala weszła cicho, trzymając w dłoniach dwa jabłka, które chwilę wcześniej sama wybrała na targu.
- Chcesz jedno, mamo? - zapytała, głosem miękkim jak szept, ale jeszcze ich nie podała.

Zanim mama zdążyła odpowiedzieć, Ala spojrzała na oba owoce z powagą, jakby ważyła coś więcej niż tylko ich ciężar. Ugryzła jedno... potem drugie. Mama uniosła brwi - w jej oczach mignęło zdziwienie, a może odrobina rozczarowania - lecz milczała.

Po chwili dziewczynka podeszła bliżej, wyciągając w stronę mamy jedno z jabłek.
- To jest pyszniejsze. Chciałam, żebyś dostała najlepsze - powiedziała z uśmiechem, w którym była i duma, i radość z podzielenia się czymś dobrym.

Mama poczuła, jak coś miękknie w środku. Zrozumiała, że czasem potrzeba chwili ciszy, by dostrzec prawdziwe intencje.


🫧 Czasem troska przychodzi w ciszy. Nie zawsze ją rozumiemy od razu. Zanim ocenisz, pozwól komuś dokończyć gest.



Twoje słowa pod postami to dla mnie największa motywacja ❤️
Zachęcam też do kliknięcia przycisku „Obserwuj” po prawej stronie.
A jeśli chcesz postawić mi kawę - link znajdziesz tutaj:  




wtorek, 5 sierpnia 2025

Okno na świat

Basia i Michał kupili swoje pierwsze wspólne mieszkanie. Uwielbiali siedzieć przy oknie, patrząc na to, co działo się w sąsiednich budynkach. Pewnego dnia Basia zauważyła chłopca w oknie naprzeciwko. Miał może siedem lat i rysował coś na szybie palcem.
- Patrz… znowu smaruje szybę. Wszystko porysowane, pobrudzone… Nikt go nie pilnuje. Tylko rozmazane plamy i bałagan. Tydzień za tygodniem komentowała to samo - że dzieciak brudzi, że nie ma kultury, że rodzice pewnie nie reagują.

Aż pewnego ranka spojrzała i nagle zaniemówiła.

- Michał… Przecież to nie były plamy. On rysował serduszka. Kwiaty. Napisy typu „kocham cię, mamo”… Jak to możliwe, że tego wcześniej nie widziałam?

Michał odparł spokojnie:

-  Bo wczoraj umyłem nasze okna. Teraz widać wszystko wyraźnie.

🌱 Morał:

Czasem najpiękniejsze rzeczy mogą wyglądać brzydko, jeśli patrzymy na nie przez zabrudzoną szybę naszych uprzedzeń, złości albo zmęczenia. Zanim ocenimy, wyczyśćmy własny sposób patrzenia.



Jeśli masz ochotę, zostaw komentarz - bardzo lubię je czytać.
Możesz też kliknąć „Obserwuj” w bocznym pasku, by nie przegapić nowych wpisów.
A kawę możesz postawić tutaj:   

niedziela, 3 sierpnia 2025

Wartość zegarka

Pewnego dnia matka podarowała swojej dorosłej córce stary, ręcznie robiony zegarek, który leżał w szufladzie od lat.

- To pamiątka po moim dziadku - powiedziała. - Zanim go zatrzymasz, chcę, żebyś poszła do trzech różnych miejsc i zapytała, ile jest wart.

Córka poszła najpierw do osiedlowego sklepu z elektroniką. Sprzedawca rzucił okiem i powiedział:

- 50 zł. Zegarek wygląda staro i pewnie już nie działa.

W drugim miejscu, u jubilera, usłyszała:

- Dam 300 zł. Jest srebrna koperta i mechanizm wygląda na ciekawy, ale to bez marki.

W końcu udała się do kolekcjonera zegarków. Gdy tylko otworzył pudełko, oczy mu zabłysły.

- To rzadki model z limitowanej serii z lat 40. Dla mnie bezcenny. Ale jeśli miałbym zapłacić - przynajmniej 10 tysięcy złotych.

Zaskoczona wróciła do matki i opowiedziała wszystko. Ta tylko się uśmiechnęła:

- Widzisz, skarbie. Wartość czegoś - a zwłaszcza kogoś - zależy od tego, kto patrzy. Jeśli trafisz do ludzi, którzy nie potrafią cię docenić, poczujesz się tania. Ale jeśli trafisz tam, gdzie widzą twoją unikalność - zakwitniesz.


Morał:

Nie każdy potrafi dostrzec twoją wartość - i to nie twoja wina. Znajdź swoje miejsce i ludzi, którzy widzą, kim naprawdę jesteś. Nie pozwól, by przypadkowe opinie zaniżały twoje poczucie własnej wartości. Jesteś unikatowa - nie pozwól, by inni wyceniali cię według swojej ślepoty.



Masz ochotę na małą interakcję? Napisz komentarz lub kliknij „Obserwuj” w bocznym pasku 😊
A gdybyś chciał/a postawić mi kawę - link znajdziesz tutaj:    

piątek, 1 sierpnia 2025

Wiem że jest Ci ciężko

Wiem, że jest Ci ciężko. Widzę to w Twoich oczach, nawet jeśli próbujesz udawać, że wszystko jest w porządku. Wiem, że czasem milczysz nie dlatego, że nie masz nic do powiedzenia, ale dlatego, że trudno już znaleźć siły, by mówić. Wiem też, że pytanie „dlaczego ja?” wraca do Ciebie jak echo.

I nie mam gotowej odpowiedzi. Nikt z nas jej nie ma. Ale jedno wiem na pewno - nie jesteś sam. Jestem tu. Przy Tobie. Z całym moim sercem. Z uważnością, której może nikt Ci wcześniej nie dał. Z delikatnością, której może teraz najbardziej potrzebujesz. Albo z przysłowiowym ,kopem" by mieć siły na nowy dzień. Twoja choroba nie definiuje Ciebie. Jesteś o wiele więcej niż to, co mówi diagnoza. Jesteś tym, co czujesz, co przeżyłeś, co dajesz innym. Jesteś spojrzeniem pełnym mądrości, dłonią, która kiedyś potrafiła przytulić, sercem, które nadal potrafi czuć. Wiem, że bywają dni, kiedy świat wydaje się zbyt ciężki, a myśli kręcą się tylko wokół bólu, lęku i tego, co mogło być inaczej. Ale w tym wszystkim proszę Cię tylko o jedno - nie zapomnij o tej małej iskierce, którą nosisz w sobie. Ona może dziś ledwo się tli, ale ona jest. To ta cząstka Ciebie, która mimo wszystko mówi: jeszcze chcę... choćby jeszcze jednego uśmiechu, jednego promienia słońca, jednej dobrej chwili. Nie musisz być silny dla świata. Nie musisz udowadniać, że dajesz radę. Ale proszę Cię z całego serca - daj sobie szansę, by poczuć, że nawet w tej trudnej drodze można znaleźć coś miękkiego, coś dobrego, coś, co sprawia, że warto się zatrzymać i po prostu... być.

Pozwól sobie płakać. Pozwól sobie milczeć. Ale też pozwól sobie uśmiechnąć się, jeśli tylko choć przez chwilę tego zapragniesz. Bo Ty nadal jesteś. Nadal zasługujesz na miłość, czułość i spokój. I ja wciąż widzę w Tobie człowieka. Nie pacjenta. Człowieka. Przytulam Cię myślami najmocniej, jak potrafię. I jestem - obok, blisko, z Tobą.

PS

A do Ciebie, który to czytasz - może zdrowy, może zmagający się w ciszy - chcę powiedzieć jedno:

Nigdy nie wiesz, jaką walkę toczy ktoś obok. Dlatego warto być delikatnym, życzliwym, czułym. I nie tylko wobec innych - ale też wobec siebie.

Bo każdy z nas ma swoją iskierkę. Czasem ukrytą głęboko. Ale ona jest. I póki tli się choćby najmniejszy jej płomyk - życie wciąż ma sens.

✨ Nie czekaj na idealny moment, by zacząć żyć. Czasem wystarczy oddech, spojrzenie, jedna dobra myśl, by przypomnieć sobie, że jesteś tu po coś.



Twoja obecność tutaj wiele dla mnie znaczy 💚
Jeśli chcesz, dołącz do grona obserwujących (przycisk po prawej stronie) i napisz kilka słów w komentarzu.
A kawę postawisz klikając tutaj: