poniedziałek, 30 czerwca 2025

Mniej ludzi, więcej prawdy

Jakiś czas temu spojrzałam na swój telefon i… coś we mnie pękło. Prawie 490 kontaktów. Imiona, nazwiska, czasem tylko inicjały albo dziwne pseudonimy.
Większości z tych ludzi nie widziałam od lat. Niektórzy składali mi życzenia urodzinowe raz w roku, bo Facebook im przypomniał, a i tak nie mieli pojęcia, co się u mnie dzieje. Inni milczeli całkowicie - byli, bo kiedyś ich znałam, bo „głupio było usuwać”.
Zaczęłam porządki. Najpierw usunęłam Facebooka. Zniknęła cała ta sieć pozornych znajomości, pustych lajków, zdawkowych komentarzy. Później wzięłam telefon i po kolei - nazwisko po nazwisku - przeglądałam kontakty. Jeśli nie miałam z kimś kontaktu przez pół roku, rok… usuwałam. Nie z żalem, nie ze złością. Z ulgą. Bo to nie byli ludzie, którzy mnie znali. Nie wiedzieli, jak pachnie mój poranek ani jak wygląda mój śmiech. Nie byli obecni, gdy naprawdę tego potrzebowałam.

Zostali Ci, którzy dzwonią bez okazji. Którzy pamiętają nie tylko moje urodziny, ale i zwykły dzień, w którym mi źle. Zostali ci, którzy wnoszą ciepło, szczerość, prawdę. Bo relacje to nie liczby. To obecność. Reszta? To tylko cyfry w telefonie. I już ich tam nie ma. Z czasem zrozumiałam, że nie ilość ludzi wokół mnie świadczy o tym, kim jestem, ale jakość relacji, które pielęgnuję. Te 490 kontaktów to był jakiś symbol — jakby im więcej, tym lepiej. A ja przecież czułam się coraz bardziej samotna. Im więcej miałam ludzi „pod ręką”, tym rzadziej ktoś naprawdę do mnie pisał z troską, bez powodu. Tylko dlatego, że jestem.

Zaczęłam zadawać sobie pytania: czy ta osoba wie, co teraz przeżywam? Czy byłaby obok, gdybym naprawdę potrzebowała wsparcia? Czy ja w ogóle znam jej głos, nie tylko zdjęcie profilowe? Zaskakująco często odpowiedź brzmiała: nie.

I tak zaczęło się oczyszczanie. Nie tylko telefonu, ale też mojego świata. Usuwanie nie było zemstą ani aktem gniewu. Było troską o siebie. O swoje emocje. O spokój. O to, by nie tracić energii na relacje, które są jednostronne, które trzymają się wyłącznie na sentymencie albo przyzwyczajeniu.

Zostało niewielu. Ale dziś wiem, że jeśli napiszę do kogoś o drugiej w nocy - dostanę odpowiedź. Może nie natychmiast, ale szczerą. Dziś wolę mieć trzy osoby, z którymi mogę milczeć bez skrępowania, niż setkę, przed którymi muszę udawać, że wszystko gra.

To nie jest samotność. To wolność.




Dziękuję, że zaglądasz na mój blog 🌿
Jeśli chcesz, zostaw kilka słów w komentarzu albo kliknij „Obserwuj” po prawej stronie.
A gdybyś chciał/a postawić mi kawę - zapraszam tutaj:  


niedziela, 29 czerwca 2025

Medytacja - jak zacząć i dla czego warto?

Zanim świat się obudzi… zanim dom zacznie tętnić życiem, a telefon znów przypomni o obowiązkach - daj sobie chwilę. Tylko dla siebie. Na oddech. Na ciszę. Na bycie.
Nie potrzebujesz ciszy absolutnej ani idealnych warunków. Wystarczy Twoja gotowość. To moment, w którym mówisz sobie: „Jestem ważna. Moje wnętrze ma znaczenie.”

Jak ja zaczęłam?
Na początku było to kilka minut rano. Siadałam z kubkiem herbaty, zamykałam oczy i po prostu oddychałam. Bez oczekiwań. Bez przymusu. Tylko ja i mój oddech. Z czasem te chwile zaczęły być moim ulubionym punktem dnia.
Medytacja na wieczór - ukojenie przed snem
Wieczorem, tuż przed zaśnięciem, kładę się wygodnie, gaszę światło i zaczynam od kilku spokojnych wdechów. Prowadzę siebie myślami w bezpieczne miejsce - czasem jest to łąka, czasem plaża. Mówię sobie cicho: „Jestem bezpieczna. Wszystko, co trudne, może poczekać. Teraz odpoczywam.” I zasypiam z uczuciem lekkości.

Dla Ciebie - krótkie ćwiczenie na dobry sen:
1. Połóż się wygodnie.
2. Skup się na oddechu - niech każdy wydech przynosi spokój.
3. Powtarzaj w myślach: „Jestem spokojna. Jestem gotowa na sen.”
4. Jeśli pojawiają się myśli - nie walcz z nimi. Zauważ i wróć do oddechu.
5. Zakończ uśmiechem. Dla siebie.

Spróbuj. To taki delikatny prezent, który dajesz swojemu sercu.




Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz.
Przycisk „Obserwuj” w bocznym pasku pozwoli Ci być zawsze na bieżąco.
A kawę możesz postawić tutaj:  



sobota, 28 czerwca 2025

Jak spotkać się ze sobą samym?

Czasem mam wrażenie, że świat krzyczy. Telefon wibruje, telewizor mówi, wiadomości się nie kończą. Wszystko się dzieje szybko, a my w tym pędzie często gubimy… siebie.
A przecież każda z nas potrzebuje choć pół godzinki ciszy. Chwili, w której nic nie musimy, nic nie robimy. W której jesteśmy tylko my, nasz oddech i spokój.

Zaparz herbatę, usiądź wygodnie, wyłącz powiadomienia. Zamknij oczy i poczuj swój oddech. Nie musisz robić nic więcej. Tylko oddychaj - powoli, spokojnie. Wdech. Wydech. Możesz położyć dłonie na sercu. Poczuj, że jesteś. Że żyjesz. I że to jest wystarczające.

To taka prosta, cicha medytacja. Bez oceniania, bez przymusu. To spotkanie z samą sobą. W tej ciszy często odnajdujemy odpowiedzi, których wcześniej nie słyszałyśmy. Pojawia się ulga, czasem wzruszenie. To naturalne.

Zrób miejsce na tę chwilę każdego dnia. Dla siebie. Dla swojego serca. Dla swojej duszy. Bo cisza to nie pustka - to przestrzeń, w której odnajdujemy to, co naprawdę ważne.





Twoje słowa pod postami to dla mnie największa motywacja ❤️
Zachęcam też do kliknięcia przycisku „Obserwuj” po prawej stronie.
A jeśli chcesz postawić mi kawę - link znajdziesz tutaj:  


piątek, 27 czerwca 2025

O kobiecie i stworzeniu świata

Pewnego dnia kobieta, po całym swoim życiu pełnym obowiązków, zmagań, radości i smutków, trafiła przed oblicze Źródła. Zaskoczona i pełna pytań, czekała na to, co się wydarzy. Była pełna wątpliwości, w szczególności dotyczących swojej roli w tym ogromnym świecie.
Źródło, patrząc na nią z miłością, zapytało:
„Córko moja, czy kiedykolwiek zastanawiałaś się, co stworzyłem? Widzisz te wspaniałe góry, które wspinają się ku niebu, widzisz te oceany, które pełne są tajemnic i życia? Spójrz na wieloryby, które przepływają przez morza, ich wielkość i siła.
 Zauważasz piękno nieba, które zmienia się o każdej porze dnia, a także każdy kształt chmur, które formują się na horyzoncie?”

Kobieta przez chwilę milczała, patrząc wokół siebie na cudowny świat, który stworzyło Źródło. Czuła się przytłoczona tym wszystkim. W końcu odpowiedziała:  
„Źródło, mam świadomość, że stworzyłeś wspaniały świat, ale w moim codziennym życiu, w którym ciągle zmagam się z obowiązkami, często zapominam dostrzegać te cuda. Mam tyle spraw do załatwienia, że nie mam czasu na to, by cieszyć się pełnią piękna, które stworzyłeś.”

Źródło spojrzało na nią ze współczuciem i zrozumieniem. Uśmiechnęło się łagodnie i powiedziało:
„Córko moja, wiem, jak trudno jest ci dostrzec to piękno, kiedy Twoje dni wypełnione są obowiązkami i trudami życia. Ale chcę, abyś zrozumiała, że każda z tych rzeczy, które stworzyłem, jest darem. Góry symbolizują twoje wyzwania i trudności, ale także dają ci siłę, by iść do przodu. Woda w oceanach to twoje emocje, które muszą przepływać, ale także zaspokajają Twoją duszę. Wieloryby są jak twoje marzenia - ogromne, pełne siły, gotowe, by pływać w szerokim świecie. A niebo, które zmienia się z każdą porą dnia, przypomina ci o tym, że życie jest pełne cykli, że nic nie trwa wiecznie, ale każda chwila jest cenna.”

czwartek, 26 czerwca 2025

Jak zrobić kroki w stronę siebie

Kobieta - w wielu kulturach i w życiu codziennym bywa postrzegana jako ta, która łączy wszystko w całość. Praca, dom, dzieci, rodzina - jej ręce zawsze pełne obowiązków.
Budowanie rodziny, dbanie o jej rozwój, zarządzanie gospodarstwem domowym i jednoczesne wykonywanie zawodowych obowiązków to codzienne wyzwania, które wiele kobiet podejmuje z ogromnym poświęceniem. Jednak w tym wszystkim często zapomina się o najważniejszej osobie w jej życiu - o niej samej. I w tym miejscu pojawia się pytanie: jak zrobić kroki w stronę siebie, kiedy życie zdaje się być nieustającą gonitwą?
Zatrzymaj się, by zacząć żyć pełniej
Każda kobieta doskonale zna to uczucie, kiedy czas ucieka przez palce. Dzieci, mąż, praca, obowiązki domowe - lista nigdy się nie kończy. Jednak w tym wszystkim bardzo łatwo zapomnieć o tym, co dla nas najważniejsze - o chwili dla siebie, o odpoczynku, o wewnętrznym spokoju. Zatrzymaj się.Czasami najtrudniejszym, ale najważniejszym krokiem w kierunku siebie jest po prostu moment wytchnienia. Może to być kawa o poranku, chwila medytacji przed snem, spacer w ciszy lub po prostu oddech. Nie musisz zawsze być w ruchu, nie zawsze musisz być „na czasie” - czas dla siebie to pierwszy krok w stronę pełni.

Akceptacja siebie - zobacz siebie taką, jaką jesteś

Kobiety często przejmują na siebie obowiązki wszystkich wokół, starając się sprostać oczekiwaniom rodziny, przyjaciół, a także społecznym normom. Zdarza się, że zapominają o swoich własnych potrzebach, a jeszcze częściej nie potrafią zaakceptować siebie, gdy czegoś nie udaje się zrealizować perfekcyjnie. Dążenie do ideału w każdym aspekcie życia to pułapka, w którą wpadamy zbyt często. Akceptacja siebie to najważniejszy krok na drodze do wewnętrznej harmonii. Niezależnie od tego, ile obowiązków masz na głowie, zaakceptowanie siebie z całym ładunkiem emocji i wyzwań sprawi, że poczujesz się lżejsza, bardziej autentyczna.
Odpuszczenie - pozwól sobie na oddech

środa, 25 czerwca 2025

Słowa które odpływają -jak pisanie pomaga przetrwać

Czasem nosimy w sobie emocje, które są jak ciężki bagaż - trudne do udźwignięcia, a jeszcze trudniejsze do wypowiedzenia. I wtedy przychodzi potrzeba, by dać im ujście. Nie przez krzyk, nie przez łzy… ale przez słowa. Ciche, zapisane drżącą ręką, prosto z serca. Pisanie pamiętnika może być jak rozmowa z kimś, kto zawsze słucha - z tą częścią nas, która potrzebuje zrozumienia.
Nie trzeba być poetą, nie trzeba pisać pięknie. Wystarczy być sobą. Wylać na papier wszystko to, co boli, co cieszy, co dręczy nocami. To może być złość, smutek, lęk albo wspomnienie, które wraca jak echo. Pamiętnik nie ocenia. Pamiętnik przyjmuje każdą emocję, nawet tę, której nie wypowiedzieliśmy nigdy na głos.
Latem, kiedy nie ma śniegu, możesz zrobić to samo w inny sposób - napisać wszystko na kartce i potem... spalić ją, wrzucić do wody, zakopać. Nie chodzi o zniszczenie, tylko o symbol - o uwolnienie tego, co już nie musi zostać w Tobie.

To działa jak ulga. Czasem po prostu trzeba wylać duszę na papier, by odzyskać spokój. Nie po to, by zapomnieć - ale by zrozumieć siebie. I z każdym wpisem jesteśmy odrobinę lżejsi.

Słowo pisane ma w sobie niezwykłą moc. To jak szept serca przelany na papier - cichy, ale głęboko poruszający. Pisząc, nie tylko dzielimy się sobą z innymi, ale też spotykamy samych siebie. Pamiętnik staje się bezpieczną przestrzenią, w której możemy zostawić to, co boli, co nie daje spać, co krzyczy w środku. Kiedy wyrzucamy emocje na papier, przestają one tak mocno ciążyć. To akt oczyszczenia, ulgi i intymnej rozmowy z własną duszą. Nie trzeba być pisarzem - wystarczy być sobą. Bo każde słowo, które wypływa z serca, ma znaczenie i może uzdrawiać.




Twoja obecność tutaj wiele dla mnie znaczy 💚
Jeśli chcesz, dołącz do grona obserwujących (przycisk po prawej stronie) i napisz kilka słów w komentarzu.
A kawę postawisz klikając tutaj:  



wtorek, 24 czerwca 2025

Cisza umysłu

Bywają dni, kiedy wszystko przytłacza. Myśli kotłują się w głowie, serce bije szybciej, a ciało jest napięte od stresu. W takich chwilach relaksacja to nie luksus - to ratunek. Chciałabym dziś podzielić się z Tobą kilkoma prostymi, a jednocześnie niezwykle kojącymi technikami, które mogą pomóc Ci się zatrzymać i odetchnąć.
*1. Oddech, który koi duszę*  
Zamknij oczy. Weź powoli wdech przez nos… policz do czterech… i jeszcze wolniej wypuść powietrze ustami. Powtórz kilka razy. Skup się tylko na oddechu. To najprostszy sposób, by wrócić do tu i teraz.
*2. Skanowanie ciała*  
Połóż się lub usiądź wygodnie. Przejdź uwagą przez swoje ciało - od stóp aż po czubek głowy. Zauważ, gdzie trzymasz napięcie, i świadomie je rozluźnij. Ciało często mówi to, czego nie chce przyznać umysł.

*3. Dźwięki, które otulają*  
Włącz delikatną muzykę relaksacyjną albo dźwięki natury - deszcz, las, szum fal. Pozwól, by dźwięki działały jak koc, którym otulasz swoje emocje.

*4. Pisanie dla ulgi*
Weź kartkę i napisz wszystko, co czujesz. Bez oceniania, bez poprawek. Pisanie uwalnia to, co trudne, z głowy i serca.

*5. Spacer w ciszy*  
Choćby na 10 minut. Sam na sam z naturą. Zostaw telefon w kieszeni. Po prostu idź. Patrz, słuchaj, oddychaj.

*6. Ciepło*  
Ciepła herbata, koc, świeczka o zapachu lawendy. Czasem właśnie te małe rzeczy dają największe ukojenie.

Te techniki nie rozwiązują wszystkiego, ale dają chwilę wytchnienia. I czasem właśnie tej chwili potrzeba, by przetrwać najtrudniejszy moment.

Pamiętaj - to, że szukasz ukojenia, to znak siły, nie słabości. Dbaj o siebie z czułością. Jesteś ważna.




Zostaw komentarz, jeśli masz chwilę - lubię te małe rozmowy pod wpisami.
Możesz też kliknąć „Obserwuj” w bocznym pasku, aby być na bieżąco.
A kawę zawsze można postawić tutaj:  



poniedziałek, 23 czerwca 2025

Jak znaleźć światło w najciemniejszych chwilach

Dla tych, którzy teraz czują, że wszystko jest bez sensu, że życie nie ma smaku, że każda chwila jest ciężka do zniesienia - chcę Ci powiedzieć jedno: nie jesteś sam.
Wiem, że to może brzmieć jak puste słowa, ale to prawda. Każdy z nas, bez względu na to, jak silny się wydaje, ma momenty, w których potrzebuje wsparcia, w których potrzebuje przypomnienia, że jest nadzieja. A ta nadzieja… czasami przychodzi w najmniej oczekiwany sposób.
Czasem przychodzi w małych krokach. To nie zawsze jest wielka przemiana, której się spodziewamy. To może być uśmiech kogoś bliskiego, dźwięk deszczu na szybie, zapach kawy. Czasem nadzieja jest tylko w oddechu, który oddychamy w tej jednej chwili. 
Chciałabym Ci powiedzieć, że to, co teraz czujesz, nie definiuje całego Twojego życia. To tylko etap. Etap, który przejdziesz, choć teraz wszystko wydaje się niemożliwe do zrozumienia. Wiem, że to trudne, że myśli cię przytłaczają i sprawiają, że czujesz się jakbyś nie miał sił, ale to właśnie w tych chwilach warto pamiętać, że nie musisz przechodzić przez to sam. 

Ból, który czujesz, nie jest końcem, to tylko część drogi. Niezależnie od tego, jak ciemna wydaje się ta droga, to wiesz co? Światło naprawdę jest blisko. Może to światło jest w tych drobnych rzeczach, które robisz codziennie, mimo tego, że nie masz ochoty, mimo że wydają ci się niewielkie. Może to światło jest w tym, że wciąż tu jesteś, mimo wszystko. To wystarczy, by dać sobie szansę na kolejny dzień. Na kolejny oddech.

niedziela, 22 czerwca 2025

Dusza się nie kończy -ona idzie dalej

Zawsze czułam, że w człowieku jest coś więcej niż to, co widzimy. Coś głębszego, cichszego, nieuchwytnego dla oka - a jednak tak prawdziwego. To dusza. Delikatna, jak muśnięcie wiatru, ale silna jak wieczność. 
Ciało to tylko dom, w którym chwilowo mieszkamy. Przemija, zmienia się, czasem boli, ale dusza... dusza jest jak światło, którego nie można zgasić. Nosi w sobie wspomnienia, emocje, tęsknoty - i choć czasem nie potrafimy ich nazwać, one są. Cicho przypominają, że istnieliśmy już wcześniej. Że jesteśmy w drodze.
Reinkarnacja daje mi spokój. To myśl, że nasze istnienie nie kończy się w jednym momencie, w jednej wersji życia. To raczej niekończąca się podróż - przez miejsca, czasy, spotkania i doświadczenia. Dusza się rozwija, uczy, leczy rany, odnajduje to, co kiedyś zgubiła.

Bywa, że czuję z kimś niesamowitą bliskość od pierwszej chwili. Jakbyśmy już się znali, choć nasze oczy widzą się pierwszy raz. Może to echo dawnych więzi? Miłość, która trwa poza czasem? Może obietnica, że znów się znajdziemy - nawet jeśli życie rozrzuca nas w różnych wcieleniach?

Myślę też, że to, co dziś kochamy, czego się uczymy, z czym się zmagamy - to nie przypadek. Nasza dusza wybiera lekcje, które są jej potrzebne. I czasem trudne chwile są właśnie po to, by nas wzmocnić. A my, nawet nieświadomie, wciąż idziemy dalej. 

To piękne wiedzieć, że nic się nie kończy naprawdę. Że każdy gest dobroci, każda chwila szczerości, każda łza czy śmiech - to nie znikają. One zostają. Wracają do nas, choćby w innym czasie, w innym ciele, w innej opowieści. 

Bo dusza się nie kończy. Ona pamięta. I wierzę, że prowadzi nas tam, gdzie naprawdę powinniśmy być.




Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz.
Przycisk „Obserwuj” w bocznym pasku pozwoli Ci być zawsze na bieżąco.
A kawę możesz postawić tutaj: 



sobota, 21 czerwca 2025

Tęsknota która nie zna granic

Są takie dni, kiedy cisza boli bardziej niż najgłośniejszy krzyk. Dni, w których powietrze jest gęste od wspomnień, a serce zdaje się kruszyć przy każdym oddechu. Właśnie dziś taki dzień - dzień, w którym czuję brak kogoś, kogo kochałam najmocniej.
Odszedłeś. Cicho, tak jak żyłeś. Bez pożegnania, bez słów. Zostawiłeś po sobie wszystko - ślady w mojej codzienności, w moich gestach, w słowach, które mówię nieświadomie, bo przecież wiele z nich nauczyłam się właśnie od Ciebie.
Są chwile, w których nie wiem, jak mam iść dalej. Ale zaraz potem przypominam sobie Twój śmiech. Twój spokój. Twoje „wszystko będzie dobrze”. I wtedy wiem, że choć nie widzę Cię już oczami - widzę sercem.

Miłość nie kończy się w chwili śmierci. Ona zostaje. Żyje we mnie, w tym blogu, w każdej modlitwie szeptanej przed snem. Jesteś częścią mojego światła i siły. Czasem myślę, że gdy uśmiecham się przez łzy, to Ty trzymasz mnie za rękę.

Piszę ten wpis z głębi serca - dla wszystkich, którzy tęsknią. Dla tych, którzy zbyt wcześnie musieli się pożegnać. Dla dusz zmęczonych żałobą i dla tych, którzy wciąż szukają światła w ciemności.
Pozwól sobie na łzy. One są dowodem miłości. Ale też pamiętaj - tam, gdzie była prawdziwa więź, nie ma końca. Tylko inna forma obecności. A może... jeszcze głębsza.

Teraz jest ciszą, w której Cię słyszę. Światłem, w którym Cię widzę. Wspomnieniem, które czasem boli, ale częściej daje siłę.

Jeśli to czytasz i też kogoś straciłaś - przytulam Cię mocno. Nie jesteś sama. Czas nie goi ran, ale uczy z nimi żyć. Uczy nas nosić w sercu tych, którzy odeszli, tak jakby nigdy naprawdę nie przestali być blisko.

Dziś pozwalam sobie na łzy. Jutro może znów się uśmiechnę. Ale zawsze będę pamiętać.

Z miłością,  
Anielica 



Twoje słowa pod postami to dla mnie największa motywacja ❤️
Zachęcam też do kliknięcia przycisku „Obserwuj” po prawej stronie.
A jeśli chcesz postawić mi kawę - link znajdziesz tutaj:  



piątek, 20 czerwca 2025

Dar obecności

Czasem, zupełnie niespodziewanie, pojawiają się w naszym życiu ludzie, którzy nie pytają, czy mogą wejść. Po prostu wchodzą - cicho, delikatnie, jakby byli częścią nas od zawsze. Nie muszą znać nas latami. Wystarczy kilka chwil, by czuli nas lepiej niż ci, którzy byli obok przez pół życia.
To nie są zwykli ludzie.  
To aniołowie w ludzkich ciałach.

Przychodzą wtedy, gdy najbardziej tego potrzebujemy - choć często jeszcze tego nie wiemy.  
Zaczynamy z nimi rozmawiać i nie wiemy, kiedy mówimy już o wszystkim - o radościach, lękach, o tym, co boli i co leczy.  
I nawet nie zauważamy, kiedy otwieramy dla nich drzwi swojego świata.
Oni nie naprawiają nas - oni nas widzą.  
Nie pytają „dlaczego?”, tylko mówią: „jestem”.  
Nie zabierają przestrzeni - dają oddech.  
I zostają. Na chwilę. Na miesiąc. A czasem - na zawsze.

Są jak ciepło, którego nie da się opisać słowami.  
Są jak przypomnienie, że nie jesteśmy sami, nawet wtedy, gdy wszystko się wali.

I właśnie wtedy, gdy jest trudno, ich obecność staje się cudem.  
Cisza z nimi nie ciąży. Milczenie koi. Obecność uzdrawia.

Niech takich ludzi nigdy nam nie zabraknie.

I niech my też potrafimy być takim aniołem - dla kogoś, kto dziś potrzebuje światła.

Bo każdy czasem potrzebuje kogoś, kto po prostu... będzie.



Jeśli masz ochotę, zostaw komentarz - bardzo lubię je czytać.
Możesz też kliknąć „Obserwuj” w bocznym pasku, by nie przegapić nowych wpisów.
A kawę możesz postawić tutaj:  

czwartek, 19 czerwca 2025

Zamykam drzwi

Nie każdy, kto był częścią mojej historii, zasługuje na miejsce w mojej przyszłości*

Są ludzie, którzy zostają tylko na chwilę.  
I są tacy, którzy zostają zbyt długo.
Nie dlatego, że na to zasługują.  
Tylko dlatego, że bałam się odejść.  
Bałam się pustki.  
Bałam się, że zostanę sama.

Dziś wiem, że samotność z prawdą jest lepsza niż obecność z fałszem.  
Bo są tacy ludzie, którzy nic nie wnoszą, tylko zabierają.  
Spokój. Pewność siebie. Ciszę wewnętrzną.  

Zabierają nas kawałek po kawałku.  
Niewidzialnie.  
I dopiero kiedy ich nie ma - zaczynam oddychać
To nie jest nienawiść.  
To nie jest zemsta.  
To wybór miłości - do siebie.

Nie muszę już dźwigać ciężaru cudzych rozczarowań.  
Nie jestem odpowiedzialna za to, że ktoś nie potrafił mnie zobaczyć.  
Za to, że ktoś kochał tylko wtedy, gdy byłam użyteczna.

Dziś już nie pytam: „Dlaczego mnie nie docenił?”  
Pytam: „Dlaczego ja sama na to pozwalałam?”

Zrozumiałam jedno:  
To, że ktoś był w moim życiu, nie oznacza, że ma tam pozostać.  
Nie jestem winna nikomu swojego czasu, energii, emocji.  

I nie będę się tłumaczyć, że wybrałam siebie.  
Nie będę się wstydzić, że zamknęłam drzwi.

Nie będę żałować, że przestałam się starać tam, gdzie nie było dla mnie miejsca.

To nie ja byłam „za dużo”.  
To oni byli zbyt mało.

Więc jeśli coś dziś boli - pozwól odejść.  
Jeśli ktoś nie widzi Twojej wartości - nie próbuj błyszczeć mocniej.  
Zgaś światło.  
Zamknij rozdział.  
I zacznij nowy - spokojniejszy, czystszy, Twój.

Bo zasługujesz na obecność, która nie boli.

Masz ochotę na małą interakcję? Napisz komentarz lub kliknij „Obserwuj” w bocznym pasku 😊
A gdybyś chciał/a postawić mi kawę - link znajdziesz tutaj  

środa, 18 czerwca 2025

Jeśli nie masz siły by walczyć o siebie

Kochana,

napisałaś, że nie masz już siły walczyć o siebie.

I wiem, że to nie są tylko słowa - wiem, że one ważą. Wiem, że zanim je napisałaś, pewnie długo próbowałaś. Może przez tygodnie, a może przez lata starałaś się jakoś trzymać.

Być dzielna. Ogarniać. Uśmiechać się. Zaciskać zęby i mówić: „jakoś to będzie”.

Aż przyszedł moment, w którym po prostu już nie.

I nie wiesz, czy to jeszcze zmęczenie, czy już poddanie.

Więc chcę Ci powiedzieć jedno:

Nie musisz być silna cały czas.

Bo siła to nie tylko walka.

Czasem to właśnie umiejętność przyznania: „Nie daję już rady. Potrzebuję chwili. Potrzebuję czułości. Potrzebuję siebie nie zostawić.”

Czasem największą siłą jest nie odwrócić się od siebie wtedy, gdy wszystko w środku woła, żeby uciec. Wiesz, często myślimy, że „walczyć o siebie” to znaczy robić coś wielkiego.

Zerwać z kimś. Zmienić życie. Podjąć ogromną decyzję.

Ale walka o siebie ma też twarz codzienności. I o tej codzienności chcę Ci dziś opowiedzieć.

To walka, kiedy:

- wstajesz z łóżka, chociaż każda komórka mówi: „leż”

- myjesz włosy po tygodniu, bo dziś akurat udało Ci się znaleźć w sobie tę iskrę

- nie odbierasz telefonu od osoby, która zawsze Cię rani

- gotujesz sobie zupę - nie dla gości, nie dla rodziny - tylko dla siebie

- przestajesz się karać za to, że czujesz

- mówisz „nie wiem” i pozwalasz sobie nie ogarniać

To też walka, gdy: - siadasz przy oknie z kubkiem herbaty i pozwalasz sobie na oddech

- płaczesz, ale się nie zawstydzasz

- nie robisz nic, bo dziś po prostu nie masz siły, ale nie obwiniasz się za to

- piszesz wiadomość, jak ta do mnie, i nie udajesz, że wszystko gra

To wszystko się liczy. To wszystko jest walką. I to nie mniejszą niż te wielkie, dramatyczne zwroty akcji.

A może dziś nie potrzebujesz „walczyć”.

Może dziś potrzebujesz siebie przytulić.

Usiąść przy sobie tak, jak siada się przy przyjacielu, który cierpi. Bez rad, bez naprawiania. Z obecnością. Z delikatnością.

Bo najpierw musisz poczuć, że jesteś dla siebie ważna - zanim ruszysz gdziekolwiek dalej.

Nie naprawiamy się przecież z przymusu. Leczymy się z miłości.

Kochana, jeśli dziś nie masz siły - to też jest w porządku.

Zostań przy sobie. Nie uciekaj.

Nie musisz mieć gotowego planu. Nie musisz od razu „coś z tym zrobić”.

Wystarczy, że się nie zostawisz.

Że spojrzysz na siebie tak, jak spojrzałabyś na kogoś ukochanego.

Z czułością. Z łagodnością. Z ciszą, która nic nie musi.

I jeśli jutro zrobisz jeden milimetr więcej - to będzie cud.

A jeśli nie - to znaczy, że jeszcze nie czas.

I to też będzie w porządku.

Jestem przy Tobie.

Z całym ciepłem, jakie mam.



Zostaw ten tekst tam, gdzie może trafić na czyjeś zmęczone oczy. Może komuś właśnie dziś jest bardzo potrzebny.




Twoje słowa pod postami to dla mnie największa motywacja ❤️
Zachęcam też do kliknięcia przycisku „Obserwuj” po prawej stronie.
A jeśli chcesz postawić mi kawę   


wtorek, 17 czerwca 2025

Milczenie - historia z morałem

Ostatnio przypomniała mi się pewna rozmowa, która wiele mnie nauczyła. Moi bliscy wracali z długiego wyjazdu i mieli po drodze masę przygód - awarie auta, korki, zmęczenie. 
Opowiadali o tym z emocjami, z ulgą, że już są w domu. I choć miałam ochotę wtrącić swoją historię - że też miałam ostatnio przygodę z samochodem i byłam w równie trudnej sytuacji - coś mnie powstrzymało. I dobrze.
Usłyszałam wtedy coś, co zapadło mi w pamięć:

„Dziękuję ci, że po prostu mnie wysłuchałaś.”
Nie musiałam nic mówić. Nie musiałam dawać rad, opowiadać o sobie. Wystarczyło być. Po prostu być.

Zaczęłam wtedy inaczej patrzeć na rozmowy. Ile razy zdarzyło się Wam mówić o czymś trudnym, a ktoś natychmiast wtrącał: „Oj, u mnie było jeszcze gorzej”? Albo od razu zaczynał opowiadać o sobie, przekierowując całą uwagę? A Ty siedzisz i zastanawiasz się, czy w ogóle ktoś naprawdę cię słucha?

To nie znaczy, że ludzie są źli. Często próbujemy pocieszyć, pokazując, że „nie jesteś sam”. Ale czasami to nie działa. Bo każdy z nas ma swoją historię, swój ból, swoje okoliczności.

Empatia to nie tylko słowo. To umiejętność słuchania bez oceniania. Bez przerywania. Bez doradzania, chyba że ktoś o to poprosi. To obecność, cicha i wspierająca.

Dziś staram się tego uczyć. Gdy ktoś mi się zwierza, powstrzymuję się od „a u mnie było...”. Słucham. Patrzę. Staram się poczuć to, co ta osoba przeżywa. I coraz częściej widzę, jak bardzo ludzie tego potrzebują.

Nie zawsze potrzebujemy odpowiedzi. Czasem wystarczy jedno pytanie:
„Chcesz o tym porozmawiać?”
I po prostu... być obok.



Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz.
Przycisk „Obserwuj” w bocznym pasku pozwoli Ci być zawsze na bieżąco.
A kawę możesz postawić tutaj: 



poniedziałek, 16 czerwca 2025

Twoje życie - kilka myśli na drogę

1. Masz swoje ciało - jedyne i wyjątkowe. Nie musisz go kochać od razu, ale warto je docenić, bo to Twój dom na całe życie.

2. Życie to nieustanna nauka. Każdy dzień, każda osoba i każda sytuacja może stać się dla Ciebie lekcją - nawet jeśli dziś wydaje się to trudne.

3. Nie bój się błędów - to nie porażki, lecz cenne doświadczenia. Każde potknięcie może prowadzić Cię do czegoś ważnego.

4. Jeśli coś ciągle się powtarza, być może jest to lekcja, którą warto w końcu odrobić. Im szybciej zrozumiesz, tym łatwiej będzie iść dalej.

5. To, co widzisz na zewnątrz, często pokazuje, co dzieje się w Tobie. Zmieniając siebie, możesz zmienić cały swój świat. Czasem ból to tylko znak, że warto się zatrzymać i spojrzeć w głąb siebie.

6. Gdy zrozumiesz, o co naprawdę chodzi, poczujesz spokój. Nie chodzi o doskonałość, ale o szczerość wobec siebie. Nawet mały krok może mieć ogromną moc.

7. Tu i teraz to miejsce, gdzie wszystko się zaczyna. Nie czekaj na „kiedyś” - życie dzieje się dzisiaj.

8. Ludzie, których spotykasz, często pokazują Ci coś o Tobie samym. Jeśli coś Cię porusza - to znak, że warto się temu przyjrzeć.

9. Życie daje Ci ramy, ale to Ty decydujesz, co w nich namalujesz. Masz wpływ, masz wybór - nie oddawaj go nikomu.

10. Twoje myśli i pragnienia naprawdę mają znaczenie. Uważnie wybieraj, czym karmisz swój umysł. Ale pamiętaj - jesteś czymś więcej niż to, co Cię otacza.

11. Masz w sobie więcej mądrości, niż Ci się wydaje. Słuchaj siebie, ufaj sobie, sięgaj po wiedzę - ale nie zapominaj, że odpowiedzi często już w Tobie są.

Możesz o tym wszystkim zapomnieć. To normalne.
Ale gdy zaczniesz szukać, gdy naprawdę zapragniesz zmiany - przypomnisz sobie to wszystko wtedy cały świat zacznie Ci sprzyjać. Bo gdy idziesz w stronę siebie, wszystko zaczyna układać się na nowo.



Twoje słowa pod postami to dla mnie największa motywacja ❤️
Zachęcam też do kliknięcia przycisku „Obserwuj” po prawej stronie.
A jeśli chcesz postawić mi kawę - link znajdziesz tutaj: 

niedziela, 15 czerwca 2025

Między spojrzeniami

Bywa, że czujemy się smutni, osamotnieni i rozczarowani, jakbyśmy byli sami, nawet pośród tłumu. Idziemy przez życie krok po kroku, a wokół mijają nas ludzie, którzy zdają się nas nie dostrzegać.
Myśli wirują w głowie, zamknięte w małym świecie, do którego nikt nie może się dostać. Budujemy wokół siebie niewidzialny pancerz - czasem po to, by chronić się przed bólem, czasem dlatego, że nie wiemy, komu naprawdę zaufać. A przecież każdy z nas pragnie czegoś prostego - spokoju, stabilności, chwili oddechu.

Ona - z pozoru radosna, pełna życia i energii - ukrywa w sobie pustkę, której nikt nie zauważa. Uśmiech, który nosi na co dzień, to jej maska, sposób na przetrwanie. Nie zawsze jest łatwo mówić o tym, co boli, kiedy inni myślą, że wszystko jest w porządku. Czasem boimy się przyszłości, brakuje nam celu i siły, by podjąć kolejne wyzwania. Próbowaliśmy, walczyliśmy, ale nie zawsze wszystko wychodzi tak, jak chcemy - i to jest w porządku. Ważne, żeby nie poddawać się zupełnie.

Tamtego dnia wracała do domu z uśmiechem na twarzy, nucąc melodię, która właśnie wpadła jej w ucho. Czuła się silna, gotowa stawić czoła światu. Patrzyła ludziom w oczy i odpowiadała uśmiechem na ich uśmiech. Wśród nich dostrzegła jego - zamyślonego, zagubionego, jakby gdzieś daleko. Zaintrygowała ją jego powaga i odległość, którą nosił w sobie. Przez chwilę czekała, by ich spojrzenia się spotkały, a kiedy tak się stało, poczuła coś nieoczekiwanego - krótką, ulotną iskrę porozumienia.

To zwykłe spotkanie - tak banalne i przypadkowe - może wydawać się niczym niezwykłym, ale w świecie, gdzie wszyscy pędzą, nie zauważając siebie nawzajem, właśnie takie momenty mogą mieć znaczenie. Może warto czasem zatrzymać się na chwilę, spojrzeć komuś prosto w oczy i spróbować zobaczyć to, co naprawdę kryje się za powierzchnią? Smutek, radość, lęk, nadzieję - wszystko to, co czyni nas ludźmi.

Nie musisz głęboko szukać. Wystarczy odrobina uważności i otwartości. Spróbuj dostrzec drugiego człowieka, poczuć jego obecność. Może właśnie ten drobny gest zmieni Twój świat - i nasz wspólny.



Jeśli masz ochotę, zostaw komentarz - bardzo lubię je czytać.
Możesz też kliknąć „Obserwuj” w bocznym pasku, by nie przegapić nowych wpisów.
A kawę możesz postawić tutaj: 

sobota, 14 czerwca 2025

Restart życia

30 rzeczy, które mogą zrestartować Twoje życie - i dać nadzieję, gdy jest ciężko.Wiem, że życie potrafi być trudne. Czasem czujesz się, jakbyś stał/a w miejscu, albo jakby wszystko waliło się na głowę. Ale chcę Ci powiedzieć jedno - nigdy nie jest za późno na zmianę i na nowy start.Ten tekst to nie lista nakazów, ale propozycja, jak pójść naprzód - krok po kroku, z czułością do siebie i z nadzieją.

1. Otaczaj się ludźmi, którzy Cię wspierają. Takimi, którzy widzą w Tobie to, co najlepsze, którzy Cię kochają i motywują, byś się rozwijał/a. Poczuj, że nie musisz być sam/a.

2. Staw czoła trudnościom, ale bez presji. To nie problemy Cię definiują, ale to, jak się z nimi mierzysz. Zrób choć jeden mały krok do przodu - to już jest sukces.

3. Bądź dla siebie szczery/a, ale i łagodny/a. Pozwól sobie zobaczyć, gdzie jesteś i dokąd chcesz zmierzać, ale bez samokrytyki, którą byś nie powiedział/a nikomu innemu.

4. Zadbaj o swoje szczęście. To nie jest egoizm - to podstawa, by móc dawać innym z siebie to, co najlepsze.

5. Bądź sobą, bez wymówek. Jesteś wyjątkowy/a, i świat potrzebuje właśnie Ciebie - w Twojej autentycznej wersji.

6. Skup się na chwili obecnej. To jedyny moment, który masz naprawdę dla siebie. Nie trać go na zmartwienia o przeszłość czy przyszłość.

7. Ucz się na błędach, ale na nich nie utknij. Każdy potykający się krok to dowód na to, że próbujesz i idziesz naprzód.

8. Bądź dla siebie dobry/a. Traktuj siebie z takim współczuciem, jakim obdarzyłbyś/łabyś bliską osobę.

9. Doceniaj to, co już masz. Szczęście nie czeka na idealny moment - ono jest w codziennych, małych rzeczach.

10. Buduj swoje szczęście krok po kroku. Szukaj go w sobie i w tym, co robisz każdego dnia.

piątek, 13 czerwca 2025

Drogowskaz

Najpiękniejszy dzień: Dzisiaj
Najpiękniejsze uczucie: Spokój
Najpoważniejszy błąd: Rezygnacja
Najlepszy nauczyciel: Doświadczenie
Najgorsza wada: Pesymizm
Najprostsza droga: Szczerość
Największe lekarstwo: Optymizm
Najpotężniejsza siła: Wiara
Najpiękniejsza ze wszystkich: Miłość







Zostaw komentarz, jeśli masz chwilę - lubię te małe rozmowy pod wpisami.
Możesz też kliknąć „Obserwuj” w bocznym pasku, aby być na bieżąco.
A kawę zawsze można postawić tutaj: buycoffee.to/ciepleslowa

czwartek, 12 czerwca 2025

Kiedy łzy stają się siłą

Była kiedyś osoba, która wpadła w trudną sytuację - jakby ugrzęzła w bagnie i poczuła się bezradna, pełna smutku. Wokół niej zebrały się dobre serca, które chciały okazać współczucie i razem z nią płakały, dzieląc jej ból.
Usiedli obok, zatopieni w swoich łzach, a ta wspólna rozpacz tylko pogłębiała problem. Bagno wokół niej stawało się coraz większe, a ona zapadała się coraz bardziej. Wtedy pojawił się ktoś inny - ktoś, kto nie podzielał smutku, lecz zaoferował pomoc.
Zdecydowany i pełen troski, powiedział:
„Przestań płakać. Czy naprawdę chcesz utknąć tutaj na zawsze, czy wolisz spróbować się wydostać?
Chwyć tę linę, którą ci rzucam, trzymaj się mocno i ruszaj nogami - razem możemy znaleźć wyjście.”

Na początku ta osoba nie potrafiła zrozumieć tej surowej troski. Czuła się zraniona, a nawet oskarżyła pomocnika o brak współczucia. Ten jednak nie zniechęcił się - przywiązał linę do drzewa i odezwał się cicho: „Jestem tu, gdybyś potrzebowała pomocy.”

Minęło trochę czasu, a łzy nadal płynęły, tylko pogłębiając trudności. W końcu jednak pojawiła się siła, której wcześniej brakowało - chęć, by żyć i iść dalej.

Zdecydowała się chwycić linę. Nie było to łatwe - wymagało siły, cierpliwości i wiary w siebie. Ale krok po kroku, dzięki wytrwałości, wydostała się z bagna.

Wtedy ci, którzy wcześniej jedynie współczuli, spojrzeli na nią z podziwem i radością. Jej odwaga i determinacja były inspiracją - bo czasem, by wyjść z trudności, trzeba przestać tylko płakać i zacząć działać.



Dziękuję, że zaglądasz na mój blog 🌿
Jeśli chcesz, zostaw kilka słów w komentarzu albo kliknij „Obserwuj” po prawej stronie.
A gdybyś chciał/a postawić mi kawę - zapraszam tutaj: 


środa, 11 czerwca 2025

Szklanka wody

Pewien człowiek od dawna nosił w sobie ciężar przygnębienia i trudności codziennego życia. Pewnego dnia, nie wytrzymując już dłużej, zwrócił się do znanego mistrza duchowego:
- Mistrzu, nie mogę tego znieść. Życie stało się dla mnie nie do zniesienia.

Mistrz uśmiechnął się łagodnie i sięgnął po garść popiołu, który spoczywał obok. Wrzucił go do szklanki z krystalicznie czystą wodą stojącą przed sobą. Woda natychmiast zmieniła się w mętną, brudną ciecz.

- To są twoje cierpienia - powiedział mistrz.

Następnie wylał zabrudzoną wodę i ponownie wziął garść popiołu. Tym razem wrzucił go do bezkresnego morza rozciągającego się za nimi. Popiół natychmiast rozproszył się, a woda pozostała tak samo czysta, jak przedtem.

- Widzisz - powiedział mistrz - codziennie masz wybór. Możesz być szklanką wody, w której problemy kumulują się i zatruwają jej przejrzystość, albo możesz być morzem, które pochłania trudy i pozwala im rozpłynąć się bez pozostawiania śladu.




Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz.
Przycisk „Obserwuj” w bocznym pasku pozwoli Ci być zawsze na bieżąco.
A kawę możesz postawić tutaj: 

wtorek, 10 czerwca 2025

Otrząśnij się i idź dalej

Nawet gdy wszystko wydaje się stracone...

Dawno temu, w miejscu, gdzie cisza pól miesza się z wiatrem, wydarzyła się pewna historia. Jedno ze zwierząt - osiołek - wpadł do głębokiego dołu. 
Wołał i lamentował, nie mogąc się wydostać. Ludzie, choć poruszeni, uznali, że nie ma już nadziei. Zaczęli zasypywać dół, wierząc, że to jedyne, co można zrobić.

Początkowo osiołek wpadał w panikę. Ale w pewnym momencie coś się zmieniło. Zamiast poddawać się, za każdym razem, gdy ziemia spadała na jego grzbiet, on... otrząsał się. I robił krok do góry. Raz za razem. Z każdą porcją ciężaru, którą życie próbowało go przygnieść - on zamieniał to w siłę, by się podnieść.
Aż w końcu - ku zdumieniu wszystkich - wydostał się na powierzchnię. I poszedł dalej swoją drogą. Wolny. Silniejszy.

Czasem życie zasypuje nas ciężarem, którego się nie spodziewamy. Może to być ból, strata, bezsilność. Ale masz w sobie coś wyjątkowego - zdolność, by się otrząsnąć. I ruszyć dalej.

Każda trudność, choć bolesna, może stać się krokiem do góry. Nawet jeśli dziś nie widzisz wyjścia, to ono tam jest - może jeszcze w cieniu, ale już czeka. Nie jesteś sam. Jesteś silniejszy, niż myślisz.



Twoje słowa pod postami to dla mnie największa motywacja ❤️
Zachęcam też do kliknięcia przycisku „Obserwuj” po prawej stronie.
A jeśli chcesz postawić mi kawę - link znajdziesz tutaj: 


poniedziałek, 9 czerwca 2025

Most miłości

Między dwoma rozległymi brzegami ziemi płynęła rzeka. Nie była zwykłym strumieniem - była tajemnicą. Raz spokojna i kojąca, łagodnie muskała kamienie na brzegach, pozwalając ludziom odpocząć przy jej szmerze. Innym razem - burzyła się, zrywając z siebie wszelkie granice. 
Bywało, że wylewała gwałtownie, niosąc chaos tam, gdzie chwilę wcześniej panował porządek. Była żywiołem - nieoswojonym, niepokornym, a zarazem potrzebnym.

Po obu stronach rzeki toczyło się życie - podobne, a jednak tak różne. Ludzie mieszkający na tych brzegach trzymali się swoich rytuałów, zasad przekazywanych przez pokolenia. 
Czuli się bezpieczni - jakby w granicach własnych przyzwyczajeń znaleźli schronienie. Ale choć było im „wystarczająco dobrze”, w głębi duszy czegoś im brakowało. Czegoś, czego nie potrafili nazwać. Może przestrzeni, może wolności, może po prostu drugiego człowieka.

I tylko nieliczni - ci, którzy wieczorami patrzyli w milczeniu na drugi brzeg - potrafili przyznać się przed sobą, że w ich sercu kryje się tęsknota. Tęsknota za czymś więcej. Za połączeniem. Za prawdziwym porozumieniem. Za byciem zrozumianym - i zrozumieniem kogoś w zamian.

Rzeka jednak wydawała się przeszkodą nie do pokonania. Nikt nie wiedział, jak przejść na drugą stronę. Wydawało się, że tak już musi być - dwa brzegi, dwa światy, jeden podział.

niedziela, 8 czerwca 2025

Podróż która otwiera oczy

Pewien człowiek postanowił pokazać swojemu dziecku, jak wygląda życie w innych warunkach niż te, do których byli przyzwyczajeni. Wyruszyli razem do niewielkiej wioski, gdzie ludzie żyją skromnie, blisko natury i z dala od wygód znanych z dużych miast.
Po kilku dniach spędzonych wśród lokalnej społeczności, ojciec zapytał syna, co zapamiętał z tej podróży. Chłopiec odpowiedział z zadumą:

- Zrozumiałem, że to, co uważaliśmy za bogactwo, może być tylko jego złudzeniem. My mamy tylko jednego psa, a tam widziałem rodzinę otoczoną zwierzętami, z którymi żyją w zgodzie. Nasz basen kończy się na ogrodzie, ich rzeka płynie bez końca.
Nasze światła są sztuczne, ich noc rozświetlają gwiazdy. My mamy wysokie mury, oni - otwarte serca sąsiadów. Kupujemy jedzenie w sklepach, a oni zbierają plony z ziemi, którą znają jak własną kieszeń.

Chłopiec spojrzał na ojca i dodał:

- Myślałem, że jesteśmy bogaci. Ale teraz widzę, jak wiele nam brakuje.

Ta historia przypomina, że prawdziwe bogactwo nie zawsze mierzy się rzeczami, które posiadamy. Często tkwi ono w prostocie, relacjach, naturze i wdzięczności za to, co już mamy. Czasami dopiero patrząc na świat z innej perspektywy, uczymy się dostrzegać to, co naprawdę ma wartość.



Masz ochotę na małą interakcję? Napisz komentarz lub kliknij „Obserwuj” w bocznym pasku 😊
A gdybyś chciał/a postawić mi kawę - link znajdziesz tutaj:  

sobota, 7 czerwca 2025

Dwaj aniolowie

Chciałabym podzielić się z Tobą historią, która nauczyła mnie, jak ważne jest spojrzenie na świat z troską i zaufaniem, nawet wtedy, gdy wydaje się, że wszystko idzie nie tak, jakbyśmy chcieli.
Były sobie kiedyś dwie anielskie dusze, które przemierzały świat i potrzebowały noclegu. Pewnego dnia trafiły do domu bogatej rodziny, która niestety odmówiła im gościny. Zamiast ciepłego pokoju zaoferowano im zimną piwnicę. Gdy już ułożyły się do snu, starsza z nich dostrzegła dziurę w ścianie i delikatnie ją naprawiła. Młodsza zapytała, dlaczego to zrobiła, skoro przecież mogła tam zostać. Odpowiedź była prosta: „Rzeczy nie zawsze są takie, jak się wydają.”
Następnej nocy los zaprowadził je do skromnego domu życzliwego rolnika i jego żony. Mimo że mieli niewiele, podzielili się z nimi tym, co mieli - jedzeniem i ciepłem swojego łóżka. Anioły mogły odpocząć spokojnie. Jednak nazajutrz zobaczyły smutek tych dobrych ludzi - ich jedyna krowa, będąca źródłem ich utrzymania, nie żyła.

Młodsza aniołka nie mogła zrozumieć: „Jak mogłaś na to pozwolić? Pierwsza rodzina miała wszystko i odmówiła pomocy, a ty im pomogłaś. Ta druga dała z siebie wszystko, a ich spotkało nieszczęście!” Starsza uśmiechnęła się ciepło i wyjaśniła: „Kochana, życie bywa nieprzewidywalne. W piwnicy bogaczy znalazłam schowek pełen złota, ale ich serca były zamknięte na dobroć. Naprawiłam dziurę, by nie mogli znaleźć tego, co tak bardzo chcieli zatrzymać dla siebie. A u rolnika? Kiedy anioł śmierci przyszedł po jego żonę, ja oddałam mu w zamian krowę. Czasem to, co wygląda na stratę, jest prawdziwym darem. Rzeczy nie zawsze są takie, jak się wydają.”

Ta historia przypomina mi, że nawet gdy los z pozoru jest dla nas surowy, często kryje w sobie coś, co ma dla nas głębszy sens i dobro. Warto zaufać temu procesowi i dać sobie czas na zrozumienie. Wsparcie i miłość, które dajemy i otrzymujemy, są bezcenne, nawet jeśli nie od razu widzimy ich owoce.

Pamiętaj, że nie jesteś sama. Każde doświadczenie, nawet trudne, prowadzi Cię do czegoś dobrego. Warto mieć cierpliwość i otwarte serce.




Twoja obecność tutaj wiele dla mnie znaczy 💚
Jeśli chcesz, dołącz do grona obserwujących (przycisk po prawej stronie) i napisz kilka słów w komentarzu.
A kawę postawisz klikając tutaj:  

piątek, 6 czerwca 2025

Biedak

Opowiem Tobie coś, co mnie naprawdę poruszyło. Pewnego dnia spotkałam taką osobę - zamożną, która zobaczyła kogoś w potrzebie i podała mu koszyk. Ale wiesz co? Ten koszyk był pełen bezwartościowych rzeczy, takich takich śmieci, jakby nie do końca chciała pomóc szczerze.
Ta osoba, która dostała ten koszyk, po prostu go wzięła i odeszła. Myślałam, że to już koniec tej historii, ale następnego dnia znowu spotkałam tę samą sytuację - ten biedniejszy człowiek stał pod drzwiami tej zamożnej osoby.

I wtedy oddał jej ten koszyk. Tylko że tym razem był pełen pięknych, świeżych kwiatów.
Wyobraź sobie, jak zaskoczona była ta bogatsza osoba, która zapytała: „Dlaczego dajesz mi kwiaty, skoro ja dałam Ci tylko śmieci?”

A on na to: „Bo to, co dajemy innym, zawsze pochodzi z tego, co nosimy w sercu.”

Ta odpowiedź tak mnie uderzyła... Jak wiele możemy dać, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, co naprawdę przekazujemy.




Zostaw komentarz, jeśli masz chwilę - lubię te małe rozmowy pod wpisami.
Możesz też kliknąć „Obserwuj” w bocznym pasku, aby być na bieżąco.
A kawę zawsze można postawić tutaj: 

czwartek, 5 czerwca 2025

Przyjaźń

Spacerowałam z moim synem wzdłuż cichej, niemal pustej plaży. Powietrze było chłodne, ale delikatny wiatr przynosił zapach morza i piasku, który delikatnie przesypywał się pod stopami. Trzymałam go za rękę, a on co jakiś czas zatrzymywał się, by złapać muszelkę albo obserwować fale rozbijające się o brzeg.
Po chwili, w ciszy tego spokojnego miejsca, syn spojrzał na mnie z powagą i zapytał:
- Mamo, jak można zatrzymać przyjaciela, kiedy już uda się go zdobyć?
Uśmiechnęłam się lekko i przystanęłam, patrząc na jego młodą, ciekawą twarz. Wzięłam dwie garści piasku z plaży i uniosłam je przed nim.

- Zobacz - powiedziałam łagodnie - jedną dłoń mocno zaciskam. Piasek zaczyna uciekać, prawda? Im bardziej ściskam, tym szybciej go tracę.

Przyjrzał się dokładnie i potwierdził:
- Tak, piasek przesypuje się przez palce.

- A teraz spójrz na tę drugą rękę - powiedziałam, otwierając ją szeroko i pozwalając piaskowi spokojnie spocząć. - Tu wszystko zostaje na miejscu, bo nie próbuję tego zatrzymać na siłę, tylko pozwalam mu być.

Jego oczy rozjaśniły się, a w głosie usłyszałam zrozumienie:
- Teraz wiem, mamo. Prawdziwe przyjaźnie nie muszą być więzione.

Przytuliłam go wtedy mocno, czując, jak ciepło jego małych ramion rozlewa się w moim sercu.

- Dokładnie - odpowiedziałam cicho.
- Przyjaźń to przestrzeń, zaufanie i szacunek. Kiedy dajesz komuś wolność, pozwalasz mu zostać z tobą na zawsze.

Wspólnie staliśmy jeszcze chwilę, wsłuchując się w szum fal i ciepło tego prostego, ale ważnego odkrycia, które właśnie dzieliłam z moim synem.




Dziękuję, że zaglądasz na mój blog 🌿
Jeśli chcesz, zostaw kilka słów w komentarzu albo kliknij „Obserwuj” po prawej stronie.
A gdybyś chciał/a postawić mi kawę - zapraszam tutaj: 

środa, 4 czerwca 2025

List do Ani

Kochana moja, mała Aniu,  
nie wiem, czy pamiętasz ten dzień, kiedy pierwszy raz poczułaś, że coś z Tobą może być „nie tak”. Może ktoś się skrzywił, może usłyszałaś zbyt ciężkie słowa, które nie były dla Ciebie. Ale chcę Ci powiedzieć - to nie była prawda. Byłaś wtedy wystarczająca. I jesteś nią nadal.
Pamiętam Cię - z tym wielkim sercem, które chciało, żeby wszyscy byli szczęśliwi. Nawet jeśli sama byłaś już zmęczona. Tak bardzo się starałaś być dobra. Grzeczna. Cicha. Niewidoczna, żeby nikogo nie zawieść. A ja dzisiaj chcę, żebyś usłyszała coś, czego wtedy nie powiedział nikt:  
*Nie musiałaś. Już wtedy byłaś kochana.*

Twoje łzy nie były oznaką słabości. To była Twoja odwaga. Twoje marzenia - nawet te wyśmiane - miały sens. I to, że czasem czułaś się inna, to nie - był powód do wstydu. To był dar. Tylko świat jeszcze nie umiał go zobaczyć.
Pamiętam, jak siedziałaś w swoim kącie, z tą ciszą w oczach, której nikt nie rozumiał. Wiem, że czasem chciałaś krzyczeć, ale nie było gdzie. Że trzymałaś w sobie tyle łez, bo bałaś się, że jeśli je wypuścisz, to wszystko się rozpadnie.

I pamiętam, jak bardzo chciałaś, żeby ktoś zapytał: „Co czujesz?” - nie „Jak się masz?”, nie „Dlaczego znowu płaczesz?”, tylko: „Co tam naprawdę w Tobie siedzi?”.  
Nikt nie zapytał. Więc ja pytam teraz. I odpowiadam:  
To wszystko było prawdziwe. Twój ból. Twoje milczenie. Twoja potrzeba, żeby ktoś po prostu... został.

Aniu, już nie musisz nikomu niczego udowadniać. Ani być grzeczna, ani dzielna. Możesz się położyć, oddychać, pozwolić sobie odpocząć. I płakać. Bez wstydu.

Bo dziś masz mnie. Ja już się nie odwrócę.

Z miłością,  
Ta, którą się stałaś.




Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz.
Przycisk „Obserwuj” w bocznym pasku pozwoli Ci być zawsze na bieżąco.
A kawę możesz postawić tutaj: 

 

wtorek, 3 czerwca 2025

Naszyjnik

Siedziałam za ladą w moim eleganckim sklepie jubilerskim, spoglądając nieco rozkojarzona przez witrynę na ulicę. Nagle podeszła do wystawy mała dziewczynka i przyłożyła nosek do szyby.

Jej oczy, błękitne jak niebo, rozbłysły, gdy zobaczyła jeden z naszych naszyjników. Weszła pewnym krokiem, wskazując palcem na piękny naszyjnik z turkusowych kamieni.

- To prezent dla mojej siostry, czy mogłaby Pani go ładnie zapakować? - zapytała.

Spojrzałam na nią z lekkim zdziwieniem i zapytałam:

- A ile masz pieniędzy?

Bez zawahania dziewczynka wspięła się na palce i położyła na ladzie małe metalowe pudełeczko. Otworzyła je, wysypując bilonik, kilka monet, muszle i drobne figurki.

- Wystarczy? - spytała z dumą. - Chcę zrobić prezent starszej siostrze. Od kiedy nie ma już naszej mamy, ona zastępuje ją i nigdy nie ma czasu dla siebie. Dzisiaj ma urodziny, a ten naszyjnik ma kamienie w kolorze jej oczu.

Poszłam na zaplecze, wybrałam najpiękniejszy papier do pakowania - czerwony ze złotym wzorem - i delikatnie zawinęłam szkatułkę.

- Proszę, weź to - powiedziałam. Dziewczynka wyszła z mojego sklepu, trzymając paczuszkę niczym skarb. Kilka godzin później wróciła do mnie piękna młoda kobieta o miodowych włosach i przepięknych błękitnych oczach. Położyła na ladzie paczuszkę, którą wcześniej zapakowałam, i zapytała stanowczo:

- Ten naszyjnik został kupiony u Pani?

- Tak, proszę pani - odpowiedziałam.

- Ile kosztował?

- Ceny w moim sklepie są tajemnicą, znaną tylko mnie i klientom - wyjaśniłam.

- Ale moja siostra miała tylko kilka drobnych, nie mogła zapłacić tyle za taki naszyjnik!

Wzięłam szkatułkę, zamknęłam ją ponownie i starannie zapakowałam. Podając ją kobiecie, powiedziałam:

- Twoja siostra zapłaciła. Zapłaciła cenę większą niż ktokolwiek inny - oddała wszystko, co miała.



Twoje słowa pod postami to dla mnie największa motywacja ❤️
Zachęcam też do kliknięcia przycisku „Obserwuj” po prawej stronie.
A jeśli chcesz postawić mi kawę - link znajdziesz tutaj: