sobota, 31 maja 2025

Wartość

Podczas jednego ze spotkań rozwojowych, trzymałam w dłoni banknot o nominale dwudziestu złotych i zapytałam uczestników:

- Kto z was chciałby go dostać?

Większość obecnych uniosła ręce bez wahania.

Uśmiechnęłam się i dodałam:

- Dobrze, ale zanim go komuś oddam, pozwólcie, że coś zrobię.

Zaczęłam gnieść banknot w dłoni, aż stał się pomięty. Potem uniosłam go i zapytałam ponownie:

- A teraz? Kto wciąż go chce?

Znowu ręce powędrowały w górę. Wtedy upuściłam banknot na podłogę i nadepnęłam na niego. Kiedy go podniosłam - brudny, zgnieciony - zadałam pytanie po raz trzeci:

- A teraz? Czy ktoś nadal go pragnie?

Ręce znów się uniosły.

Wtedy powiedziałam:

- To cenna lekcja. Nieważne, co zrobiłam z tym kawałkiem papieru - nie stracił swojej wartości. Nadal jest wart tyle samo. I dokładnie tak samo jest z nami.

W życiu zdarza się, że jesteśmy ranieni, odrzucani, upadamy. Czasem czujemy się jakby nas zdeptano. Ale niezależnie od tego, co nas spotkało, nasza prawdziwa wartość nie maleje. Nie jesteśmy tym, co się nam przydarzyło. Jesteśmy kimś więcej.

Nie pozwól, by przeszłość odebrała Ci poczucie własnej wartości. Jesteś ważna, wyjątkowa - i nigdy o tym nie zapominaj.



Twoja obecność tutaj wiele dla mnie znaczy 💚
Jeśli chcesz, dołącz do grona obserwujących (przycisk po prawej stronie) i napisz kilka słów w komentarzu.
A kawę postawisz klikając tutaj: 

 

piątek, 30 maja 2025

Tylko jedno słowo

Kobieta i mężczyzna, oboje w jesieni życia, postanowili połączyć swoje drogi. Ku ich ogromnemu zaskoczeniu i radości, po pewnym czasie pojawił się w ich życiu syn. Otoczyli go troską i czułością, poświęcając wszystko, co tylko mogli, by wyrósł na dobrego człowieka.
Choć nie mieli wiele, wysłali go do szkoły prowadzonej przez mądrego nauczyciela, by mógł rozwijać się nie tylko intelektualnie, ale też wewnętrznie. Kiedy chłopiec wrócił do domu, zapragnął wyrazić wdzięczność wobec rodziców.

- Czy mogę coś dla was zrobić? - zapytał. - Coś, co sprawiłoby wam przyjemność?

- Ty już jesteś dla nas największą radością - odpowiedzieli z uśmiechem.  Ale skoro nalegasz… może postaraj się o trochę wina. Od lat nie mieliśmy okazji spróbować choćby kropli.

Chłopiec nie miał pieniędzy, ale pewnego dnia, gdy był w lesie zbierać drewno, natknął się na wodospad. Zanurzył dłonie w zimnej wodzie, napił się… i nagle poczuł słodki smak, jakby pił najlepsze wino.

Napełnił swój bukłaczek wodą i wrócił do domu.

- Przyniosłem wam prezent - powiedział. - Bukłaczek pełen wina, specjalnie dla was.

Rodzice spróbowali napoju. Czuli tylko zwykłą wodę, ale nie zdradzili zawodu. Uśmiechnęli się i podziękowali z serca.

- W przyszłym tygodniu przyniosę więcej - zapewnił syn.
I tak robił, tydzień po tygodniu. A oni, z radością, pili tę wodę i cieszyli się jego szczęściem. Coś niezwykłego zaczęło się dziać - ich ciała odzyskały siły, dolegliwości ustąpiły, a zmarszczki wygładziły się, jakby czas się cofnął.

Może w tej wodzie była ukryta jakaś niezwykła siła. A może to po prostu wdzięczność - cichy, niedoceniany dar, który potrafi zmieniać życie.

Bo…

Są ludzie, którzy przez dziesiątki lat gotują, piorą, wspierają i kochają - często nie słysząc ani jednego "dziękuję". A przecież to słowo ma moc. Nie chodzi tylko o grzeczność. To znak, że ktoś widzi, że ktoś docenia, że ktoś naprawdę zauważa.

Zbyt wiele osób na świecie żyje w niewidzialności.



Zostaw komentarz, jeśli masz chwilę - lubię te małe rozmowy pod wpisami.
Możesz też kliknąć „Obserwuj” w bocznym pasku, aby być na bieżąco.
A kawę zawsze można postawić tutaj: 

czwartek, 29 maja 2025

Rozgwiazda - opowiadanie z przesłaniem

Pewna kobieta, jak co wieczór, wybrała się na spacer pustym brzegiem morza o zachodzie słońca. W ciszy i zadumie szła wzdłuż linii wody, gdy dostrzegła w oddali czyjąś sylwetkę.
Zbliżając się, zauważyła, że to mieszkanka pobliskiej wioski - kobieta pochylona nad piaskiem. Bez przerwy schylała się, podnosiła coś i z rozmachem rzucała do wody. Gdy spacerowiczka podeszła bliżej, zobaczyła, że to rozgwiazdy, wyrzucone przez fale na brzeg.

Zaintrygowana zapytała:
- Dobry wieczór. Zastanawiam się, co robisz?

- Ratuję te rozgwiazdy. Morze się cofnęło i zostawiło je na brzegu. Jeśli ich nie odniosę do wody, nie przeżyją - odpowiedziała spokojnie kobieta.

- Rozumiem... - zamyśliła się spacerowiczka. - Ale przecież tu są ich tysiące. Nie dasz rady uratować wszystkich. A podobnych plaż są setki… Czy to, co robisz, naprawdę coś zmienia?

Tamta tylko się uśmiechnęła, schyliła raz jeszcze, podniosła kolejną rozgwiazdę i delikatnie wrzuciła ją do morza.

- Dla tej jednej - zmienia wszystko



Dziękuję, że zaglądasz na mój blog 🌿
Jeśli chcesz, zostaw kilka słów w komentarzu albo kliknij „Obserwuj” po prawej stronie.
A gdybyś chciał/a postawić mi kawę - zapraszam tutaj: 

środa, 28 maja 2025

Motyl - opowiadanie z morałem

Pewnego dnia znalazłam kokon, w którym pojawiła się mała szczelina. Usiadłam i obserwowałam motyla przez kilka godzin, jak próbował przecisnąć się przez tę niewielką dziurkę.
Wydawało mi się potem, że motyl zatrzymał się w miejscu. Zdawało się, że dotarł tak daleko, jak mógł, i dalej po prostu nie potrafił się przebić. Postanowiłam mu pomóc. Wzięłam nożyczki i delikatnie odcięłam resztę kokonu.

Motyl wyszedł łatwo, ale miał opuchnięte ciało i skrzydła skurczone przy sobie. Wciąż go obserwowałam, oczekując, że skrzydła w końcu się rozłożą i wzmocnią na tyle, by unieść jego ciało. Ale to się nie zdarzyło.

Motyl spędził resztę swojego życia, pełzając w kółko z opuchniętym ciałem i skurczonymi skrzydłami, nigdy nie wzlatując.

To, czego w mojej życzliwości i pośpiechu nie dostrzegłam, to fakt, że ograniczenia kokonu i wysiłek potrzebny motylowi, by przebić się przez wąską szczelinę, były niezbędne, aby przygotować jego ciało i skrzydła do lotu - by mogły być gotowe w chwili, gdy dostanie wolność.

Czasem właśnie trudności są tym, czego najbardziej potrzebujemy.

Gdybym szła przez życie bez przeszkód, byłabym słabsza. Nie mogłabym stać się silna.

Prosiłam o siłę...
Otrzymałam wyzwania.

Prosiłam o mądrość...
Otrzymałam zadania do rozwiązania.

Prosiłam o sukces...
Otrzymałam ciało i umysł do ciężkiej pracy.

Prosiłam o odwagę...
Otrzymałam przeszkody do pokonania.

Prosiłam o miłość...
Otrzymałam ludzi, którym mogłam pomóc.

Prosiłam o uznanie...
Otrzymałam okazje do rozwoju.

Nie dostałam tego, czego chciałam. Dostałam to, czego naprawdę potrzebowałam.



Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz.
Przycisk „Obserwuj” w bocznym pasku pozwoli Ci być zawsze na bieżąco.
A kawę możesz postawić tutaj: 

wtorek, 27 maja 2025

Ślady na piasku

Pewnej nocy śniło mi się, że szłam brzegiem morza z towarzyszką.
Na ciemnym niebie pojawiały się obrazy z mojego życia.

Pod każdym z nich na piasku pojawiały się dwie pary śladów:
jedne były moje,
drugie należały do niej.

Kiedy ujrzałam ostatni obraz,
odwróciłam się i spojrzałam za siebie.
Zauważyłam tylko swoje ślady.

Zrozumiałam wtedy, że to był najtrudniejszy i najbardziej samotny czas,
którego nigdy nie udało mi się zapomnieć.

„Dlaczego, kiedy potrzebowałam cię najbardziej,
pozostały tylko moje ślady?
Obiecałaś, że będziesz zawsze przy mnie.”

Usłyszałam cichy głos:
„Kocham cię i nigdy cię nie zostawiłam.
W tych najtrudniejszych momentach,
kiedy widziałaś tylko jedną parę śladów,
nosiłam cię na rękach.”


Twoje słowa pod postami to dla mnie największa motywacja ❤️
Zachęcam też do kliknięcia przycisku „Obserwuj” po prawej stronie.
A jeśli chcesz postawić mi kawę - link znajdziesz tutaj: 


poniedziałek, 26 maja 2025

Pozory - opowiadanie z morałem

Starsza kobieta siedziała w pociągu razem ze swoim 25-letnim synem. Pociąg miał zaraz ruszyć, a wszyscy pasażerowie zajmowali już swoje miejsca. Gdy pociąg ruszył, młody mężczyzna promieniał radością i ciekawością.

Siedząc przy oknie, wystawiał rękę przez nie i czuł powiew wiatru, krzycząc:

„Mamo, zobacz, wszystkie drzewa zostają za nami!”

Kobieta uśmiechnęła się ciepło. Naprzeciwko nich siedziała młoda para, która widząc jego entuzjazm, spojrzała na niego trochę z politowaniem, jak na dziecko, które zachwyca się drobiazgami.

Nagle chłopak znowu zawołał:

„Mamo, chmury płyną razem z nami! Widzisz ten staw i zwierzęta?”

Para znowu patrzyła na niego z lekkim zakłopotaniem. Wtedy zaczęło padać, a krople deszczu musnęły jego dłoń. On, cały szczęśliwy, zamknął oczy i po chwili powiedział:

„Mamo, pada deszcz! Mam krople na ręce, spójrz!”

Wtedy młoda para nie wytrzymała i zwróciła się do kobiety:

„Dlaczego nie zabierze pani syna do lekarza?”

Kobieta uśmiechnęła się delikatnie i odpowiedziała:

„Już to zrobiłam. Właśnie wracamy ze szpitala - dziś po raz pierwszy w życiu mój syn zaczął widzieć.”

Zanim ocenimy drugiego człowieka i wydamy osąd, warto poznać jego historię.




Jeśli masz ochotę, zostaw komentarz - bardzo lubię je czytać.
Możesz też kliknąć „Obserwuj” w bocznym pasku, by nie przegapić nowych wpisów.
A kawę możesz postawić tutaj: 


niedziela, 25 maja 2025

Most

W pewnym angielskim mieście znajduje się most zwodzony. Przez większą część dnia jest opuszczony i ustawiony równolegle do brzegu rzeki, wraz z torami kolejowymi. Jednak w określonych godzinach, gdy zbliża się pociąg, most jest obracany tak, aby przecinał nurt i umożliwiał bezpieczny przejazd.
W małym domku nad brzegiem rzeki mieszkała kobieta - zwrotniczka. To właśnie ona obsługiwała mechanizmy mostu, zarówno obrotowe, jak i zabezpieczające szyny. Pewnego wieczoru, czekając na ostatni pociąg, zauważyła jego światła w mroku. Podeszła do sterów i cierpliwie czekała, aż pociąg znajdzie się w odpowiedniej odległości, by obrócić most.

sobota, 24 maja 2025

Skała - opowieść z morałem

Pewnej nocy spałam w swojej chatce, gdy nagle usłyszałam głos potężny niczym grzmot.

Był to głos, który powiedział mi, że mam do wykonania ważne zadanie, i pokazał mi wielki głaz stojący naprzeciw mojej chaty.

Usłyszałam, że mam z całych sił pchać ten kamień. Każdego dnia z uporem robiłam to samo. Przez wiele lat ciężko pracowałam od świtu do zmierzchu, napierając ramionami z całej siły na tę ogromną, zimną powierzchnię.

Każdego wieczoru wracałam do domu obolała i wyczerpana, z poczuciem, że mój trud poszedł na marne. Kiedy pojawiły się we mnie wątpliwości, złe myśli podsuwały mi, że to zadanie jest niemożliwe do wykonania. Mówiły mi, że męczę się na próżno, że nigdy nie uda mi się przesunąć tego głazu.

Te myśli zniechęcały mnie, czułam się przytłoczona i chciałam zrezygnować.

piątek, 23 maja 2025

Słoń

czwartek, 22 maja 2025

Nie musisz być silny cały czas - o prawie do słabości

Z każdej strony słyszymy: „bądź silny”, „dasz radę”, „uśmiechnij się”. Ale co, jeśli dziś nie potrafisz? Co, jeśli nie masz siły? To nie znaczy, że coś z Tobą nie tak. To znaczy, że jesteś człowiekiem.

1. Udawanie siły może być wyczerpujące  
Wmawiamy sobie, że trzeba trzymać fason. W pracy, w domu, wśród bliskich. Ale każda udawana emocja kosztuje  i często to właśnie „bycie silnym” doprowadza nas do wypalenia. Tracimy kontakt z tym, co naprawdę czujemy.

2. Masz prawo do słabości 
Smutek, zmęczenie, rozczarowanie, złość - to nie są „złe emocje”. To Twoje emocje. Zasługują na uwagę i akceptację. Gdy dajesz sobie do nich prawo, przestają krzyczeć - zaczynają mówić.

3. Jak to sobie ułatwić?  
- Powiedz na głos: „Nie radzę sobie dziś.”  
- Zadzwoń do kogoś, kto Cię nie oceni.  
- Wyłącz powiadomienia. Oddychaj.  
- Napisz kilka słów do siebie samego - bez filtrów.

4. Co z innymi? 
Nie musisz nikomu udowadniać, że jesteś niezniszczalny. Bliskość buduje się nie na doskonałości, ale na autentyczności.


Dziś możesz nie być w formie. I to jest w porządku. Twój smutek nie czyni Cię słabszym. Czyni Cię prawdziwym. A to najważniejsze.



Zostaw komentarz, jeśli masz chwilę - lubię te małe rozmowy pod wpisami.
Możesz też kliknąć „Obserwuj” w bocznym pasku, aby być na bieżąco.
A kawę zawsze można postawić tutaj: 

O mnie

 


Nazywam się Ania. Przeszłam w życiu wiele trudnych chwil, ale to właśnie one ukształtowały mnie na osobę, którą jestem dziś. Każdy ból, każda porażka, każda lekcja – przekształciłam w siłę. Dziś dzielę się tą siłą z innymi.
Nie jestem idealna. Jestem prawdziwa. Doświadczona. Otwarta. Mam w sobie ogromne pokłady empatii, których źródłem są moje własne przeżycia. Dlatego potrafię słuchać i być z człowiekiem, kiedy najbardziej tego potrzebuje.

*Ciepłe Słowa* powstały z potrzeby serca – by być wsparciem, gdy świat staje się zbyt ciężki. Tutaj znajdziesz przestrzeń pełną dobra, wyrozumiałości i nadziei. Jeśli jesteś w dołku, czujesz się samotnie lub po prostu potrzebujesz rozmowy – jestem tu dla Ciebie.

Nie oceniam. Rozumiem. I zawsze znajdę dla Ciebie ciepłe słowo.

Twoje łzy nie są słabością

Płakałaś dziś? Może wczoraj? Może właśnie teraz czujesz, że łzy są jedynym językiem, jakim potrafisz mówić.

Wiesz co? To w porządku. Twoje łzy nie są słabością - są wyrazem odwagi. Oznaczają, że nadal czujesz, mimo że życie bywało trudne. Że twoje serce nie stwardniało. Że jesteś człowiekiem.

Nie musisz być silna każdego dnia. Czasem największą siłą jest przyznanie się, że boli. Pozwolenie sobie na łzy to pozwolenie sobie na prawdę.


Więc płacz, jeśli tego potrzebujesz. Odetchnij. Potem wstań. A ja ci przypomnę - nadal jesteś wystarczająca.


Dziękuję, że zaglądasz na mój blog 🌿
Jeśli chcesz, zostaw kilka słów w komentarzu albo kliknij „Obserwuj” po prawej stronie.
A gdybyś chciał/a postawić mi kawę - zapraszam tutaj:  

Nie jesteś trudna - jesteś zraniona

Nie jesteś trudna – jesteś zraniona
Zbyt często słyszymy, że jesteśmy „zbyt emocjonalne”, „trudne”, „nadwrażliwe”. Ale prawda jest inna. Jesteś zraniona. I masz do tego prawo.

Za każdą reakcją kryje się historia. Może byłaś ignorowana, niezrozumiana, zawiedziona przez tych, których kochałaś. Twoje emocje to nie słabość - to ślady, które niosą ze sobą opowieść. Zamiast tłumić - nazwij to. Zamiast się karać - przytul siebie. To, że dziś jest ci ciężko, nie znaczy, że taka jesteś. Znaczy, że coś cię bolało. Ale możesz się podnieść. Małymi krokami.

Daj sobie łagodność, jaką dałabyś komuś, kogo kochasz. I pamiętaj - to, co czujesz, jest ważne. 


Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz komentarz.
Przycisk „Obserwuj” w bocznym pasku pozwoli Ci być zawsze na bieżąco.
A kawę możesz postawić tutaj:   

Jak przetrwać najtrudniejsze dni

Jak przetrwać najtrudniejsze dni
Czasami życie przygniata nas ciężarem, który wydaje się nie do uniesienia. Wszystko staje się zbyt trudne - codzienne obowiązki, rozmowy, a nawet wstanie z łóżka. Jeśli właśnie tak się czujesz, chcę, żebyś wiedziała - nie jesteś sama.

Najważniejsze to dać sobie prawo do słabości. Nie musisz być silna codziennie. Płacz, jeśli tego potrzebujesz. Oddychaj głęboko. Zatrzymaj się. To nie jest porażka - to część uzdrawiania.


Pomocne mogą być drobne kroki:

- Wyjdź na chwilę na powietrze.

- Napisz kilka słów, co czujesz.

- Posłuchaj muzyki, która koi.


Sama przeszłam przez takie momenty. I wiem – to mija. Nie nagle. Ale dzień po dniu zaczyna być jaśniej. Trzymaj się. Pisząc do mnie, możesz wyrzucić z siebie ciężar. Odpowiem. Przeczytam. Zrozumiem.


Kiedy czujesz się bezsilna - nie jesteś sama

Czasami życie przygniata nas tak mocno, że trudno wstać z łóżka. Myśli krążą w kółko, czujesz, że wszystko traci sens. Przeszłam przez to. Wiem, jak wygląda bezsilność - jakby świat zwolnił, a serce ciężko biło pod ciężarem emocji.

Ale właśnie w takich chwilach rodzi się siła. Nie z krzyku, nie z perfekcji, ale z małych kroków - z decyzji, by nie poddawać się dziś, jeszcze nie teraz.


Jeśli to czytasz i jesteś w ciemnym miejscu - wiem, że można z niego wyjść. Czasem potrzeba tylko kogoś, kto Ci powie: „Nie jesteś sama”. I ja Ci to mówię.

Napisz, jeśli chcesz się wygadać. Twój głos ma znaczenie. Twój ból jest prawdziwy. I Twoje życie też - warte miłości, spokoju i wsparcia.


Jeśli masz ochotę, zostaw komentarz - bardzo lubię je czytać.
Możesz też kliknąć „Obserwuj” w bocznym pasku, by nie przegapić nowych wpisów.
A kawę możesz postawić tutaj: